Jego zdaniem najbardziej widoczną grupą lobbystów zainteresowanych fiaskiem projektu są hodowcy norek.

„Hałaśliwi, mają duże wpływy w mediach” – mówi o hodowcach norek poseł. „Część mediów zaczęło już publikować ich filmiki reklamowe. Wynika z nich, że fermy są niemal rajem dla zwierząt; że norki o niczym innym nie marzą, jak tylko o tym, by po szczęśliwym życiu na fermie żyć życiem pozagrobowym w charakterze futer na pięknych damach. To obrzydliwe, bo mamy do czynienia z wyjątkowo brutalnym i bezlitosnym wobec zwierząt biznesem” – podkreśla.

„Mniej widoczni medialnie, ale bardzo skutecznie działający, są lobbyści działający na rzecz pseudoschronisk dla zwierząt, głównie dla psów. W rzeczywistości są to +umieralnie+, w których psy utrzymywane na krawędzi życia i śmierci mają przynosić właścicielowi zysk kilka złotych +od łebka+ z publicznej kasy” – kontynuuje Czabański.

Jak zauważa poseł, w tym przypadku najbardziej przerażający jest fakt, że „umieralnie” są chronione przez lokalny aparat władzy. „Lekarz weterynarii daje certyfikat, policjant ma zamknięte oczy. Jeżeli już jakieś zdeterminowane organizacje prozwierzęce doprowadzają do rozprawy, to sędzia ją umarza, z powodu znikomej szkodliwości społecznej czynu lub zarządza nieskuteczny zakaz, który można łatwo obejść poprzez przepisanie +schroniska+ na żonę czy kuzyna” – krytykuje.

Reklama

„W przypadku pseudoschronisk prywatnych mamy problem, bo - zgodnie z zasadą wolności gospodarczej - nie można zakazać zakładania takich prywatnych podmiotów. Zresztą można argumentować, że byłoby to wylanie dziecka z kąpielą, bo część z nich działa przecież dobrze. Dlatego w projekcie poszliśmy w stronę śrubowania standardów. Uważam jednak, że jest to temat otwarty, i powinien stać się przedmiotem konsultacji podczas pracy nad projektem. Można bowiem bronić tezy, że schroniska powinny być wolne od komercji, i może powierzenie ich prowadzenia wyłącznie samorządom jest dobrym rozwiązaniem” – stwierdza poseł.

Pytany o to, czy rzeczeni lobbyści mają wpływ na posłów partii rządzącej, Czabański stwierdza, że „zjawisko to dotyczy wszystkich formacji politycznych” i wspomina mapę wpływów hodowców, którą w zeszłej kadencji sejmu zrobiły organizacje prozwierzęce.

„Dlatego też nie należy oczekiwać jednolitej postawy każdego klubu parlamentarnego. Kluby te będą się zapewne rozłamywać ws. projektu ustawy” – mówi. „Chciałbym jednak wyraźnie zaznaczyć, że nie twierdzę, iż każdy, kto będzie głosował przeciwko projektowi jest przedstawicielem grup interesów. Istnieje tradycja czysto użytkowego, +niesentymentalnego+ traktowania zwierząt, i być może niektórzy są jej zwolennikami” – zastrzega Czabański.

Pytany o współpracę z opozycją przy projekcie, poseł PiS zauważa, że „obecnie mamy pierwszą po 1989 roku sytuację, w której ustawa radykalnie poprawiająca los zwierząt ma szanse przejść; w której jest realna szansa na stworzenie większości, która przegłosuje taki akt prawny”.

„Choć PO i Nowoczesna ostatecznie złożyły swój projekt, pomimo moich starań, byśmy złożyli jeden projekt wspólnie, to różnice między ich projektem a naszym są na tyle małe, że istnieje realne pole do kompromisu” – mówi Czabański.

Jak tłumaczy poseł, różnice dotyczą uboju rytualnego i długości vacatio legis na zakaz hodowli norek.

„Projekt PiS przewiduje zaostrzenie warunków legalności uboju rytualnego, opozycja opowiada się tu za status quo. Z kolei jeśli chodzi o vacatio legis w sprawie norek, chcą, by wydłużyć ten okres” – stwierdza. „To nie są duże różnice” – dodaje.

Czabański odniósł się do pojawiających się w przestrzeni publicznej zarzutów krytyków kojarzonych z obozem prawicowym, że projekt PiS nie ma nic wspólnego z wartościami prawicowymi czy konserwatywnymi.

„Nie ma żadnego racjonalnego powodu, dla którego troska o los zwierząt miałaby być domeną lewicy. Dobry stosunek do zwierząt charakteryzuje ludzi cywilizowanych niezależnie od ich poglądów politycznych. Nie podlega dyskusji, że zwierzę cierpi podobnie jak człowiek. W tym wymiarze jesteśmy bardzo podobni” – mówi poseł. „Choćby z tego powodu, na zasadzie elementarnej empatii, nasz stosunek do zwierząt powinien się ucywilizować” – mówi poseł.

Czabański wspomniał tu o problemie wszystkich przemysłowych ferm hodowlanych, określając ich funkcjonowanie jako „wielkie oskarżenie naszej cywilizacji”.

„Dziś cały przemysł żywieniowy opiera się głównie na fermach przemysłowych. Funkcjonowanie zwierząt w tych zakładach jest związane z wielkim cierpieniem. Musimy być realistami – nie da się tego zakazać, zabronić. Musimy zatem w miarę możliwości podwyższać standardy w fermach. Nie zgadzam się jednak, by przymykać na tę sytuację oczy” – twierdzi Czabański.

Odnosząc się do zarzutów, że zakaz przemysłowej hodowli zwierząt na cele żywieniowe jest konsekwentnym drugim krokiem po zakazie hodowli norek, Czabański replikuje, że „tego argumentu nie przyjmuje, bo taki zakaz jest absolutnie niemożliwy do wprowadzenia”. „Owszem, sam problem kosztów etycznych przemysłowej hodowli nie może nam umykać, powinniśmy myśleć np. o rozwiązaniach, w których bydło hodowane byłoby na zasadzie swobodnego wypasu. Oceniam jednak, że zmiana sposobu myślenia w tej sprawie to kwestia zapewne kilkudziesięciu lat” – dodaje.

„Ważnym partnerem w edukowaniu i promowaniu zmiany sposobu myślenia o zwierzętach jest moim zdaniem Kościół” – mówi Czabański. „Rozmawiam na te tematy także z księżmi z parafii na wsi. Niektórzy z nich są zwolennikami +niesentymentalnego+ traktowania zwierząt. Przyjmują jednak moje argumenty, że można zwierzęta traktować +niesentymentalnie+, ale dobrze. A także spostrzeżenie, że od +niesentymentalnego+ traktowania do czynienia krzywdy jest dosyć bliska granica. Dlatego warto raczej podwyższać standardy, jak np. w przypadku trzymania psów na łańcuchu, niż je zaniżać” – stwierdza poseł.

„Naruszyliśmy bardzo duże interesy. Zresztą to nie tylko tych branż, o których wspomniałem, ale i kilku innych. Chcemy także skończyć z pseudo hodowlami psów rasowych, czy np. z nieracjonalnym dysponowaniem środkami publicznymi przy czipowaniu, czy sterylizowaniu zwierząt. Dlatego jest mało prawdopodobne, by projekt stał się obowiązującym prawem bez walki. Jestem jednak przekonany, że dzięki determinacji większości posłów tak się właśnie stanie” – podsumowuje Czabański.

Wzmocnienie ochrony prawnej zwierząt, wprowadzenie obowiązku znakowania psów i utworzenie centralnego rejestru, zakaz hodowli zwierząt na futra i wykorzystywania zwierząt w cyrkach - to niektóre z zapisów projektu o ochronie zwierząt wniesionego do Sejmu przez grupę posłów PiS. Wśród parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości, którzy podpisali się pod projektem, jest m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Wnioskodawcy podnoszą, że projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt i niektórych innych ustaw stanowi wypadkową postulatów społecznych, sugestii organów sprawujących nadzór nad przestrzeganiem przepisów ustawy o ochronie zwierząt oraz zaleceń Najwyższej Izby Kontroli. Nad tymi propozycjami pracował też Parlamentarny Zespół Przyjaciół Zwierząt.(PAP)

autor: Jakub Pilarek

edytor: Dorota Skrobisz