Swoją decyzję Korwin-Mikke ogłosił podczas czwartkowej konferencji prasowej w Katowicach - polityk został wybrany do Parlamentu Europejskiego właśnie z okręgu śląskiego. Dobromir Sośnierz - syn posła PiS, b. szefa Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzeja Sośnierza - otrzymał wówczas najwięcej głosów po ówczesnym liderze Kongresu Nowej Prawicy.

"Wracam do polskiej polityki; w Brukseli marnowałem potworną ilość czasu, a ja chcę go wykorzystać jak najlepiej, bo w Polsce dzieje się bardzo źle. Przypominam, że to my jesteśmy jedyną realną opozycją, i dlatego reżym nie dopuszcza nas do mediów. A poza tym sądzę, że Unia Europejska powinna zostać zniszczona" - zadeklarował w czwartek Korwin-Mikke na swoim profilu na portalu społecznościowym.

Europoseł poinformował w Katowicach, że w najbliższych dniach zamierza dopełnić formalności związanych ze zrzeczeniem się mandatu europosła.

"W Brukseli i Strasburgu czuję się na wygnaniu, jak czuł się kiedyś Mickiewicz. Postanowiłem wrócić do Polski, bo człowiek, który jest w Brukseli, nie jest w Polsce szanowany, zresztą słusznie; nikt się z kimś takim nie liczy - znacznie ważniejsi są ludzie, którzy działają w kraju. Zbliżają się wybory; uważam, że powinienem wrócić do Polski, także proszę się liczyć z tym, że w najbliższych dniach formalnie wypiszę się z tego Parlamentu Europejskiego" - mówił polityk podczas konferencji prasowej, deklarując, że zamierza włączyć się w kampanię samorządową.

Reklama

"Wygląda na to, że będę musiał startować na prezydenta Warszawy, chociaż jeszcze ostatecznie nie zdecydowałem, ale być może będę musiał" - powiedział Korwin-Mikke, przypominając, że kandydował już na to stanowisko dwa razy. "Może za trzecim razem się uda" - dodał 75-letni polityk.

Korwin-Mikke ocenił, że pełnienie funkcji europarlamentarzysty kosztuje bardzo wiele czasu - zabierają go zarówno podróże lotnicze, jak i rozmaite formalności. "Szkoda mojego czasu na to; chcę go wykorzystać i bardzo ostro rzucić się w wir polskiej polityki, bo tu się bardzo źle dzieje" - powiedział, zapewniając jednocześnie, że jego rezygnacja nie jest spowodowana kłopotami zdrowotnymi. "Wracam do polskiej polityki. Czułem się +na oucie+" - mówił polityk.

Ustępujący europoseł zachwalał też swojego następcę w europarlamencie, Dobromira Sośnierza. "Partia nie straci, Polska nie straci; trzeba promować młodzież i nowe siły" - zapewnił. Kadencja europosła zakończy się w przyszłym roku.

"Będę miał zaszczyt przejąć pałeczkę po panu Januszu - odciążyć go od obowiązku uciążliwego obcowania z Unią Europejską i z jej mało oświeconymi przedstawicielami (...). Nie zamierzam nikogo naśladować (...), nie zamierzam być drugim Korwinem-Mikke - oryginał jest nadal do dyspozycji, więc nie ma takiej potrzeby. Wprawdzie świecić światłem odbitym od postaci, jaką jest w polskiej polityce pan Janusz, to nic złego, ale myślę, że nie ma potrzeby żebyśmy tu cokolwiek kopiowali; na miarę własnych sił i możliwości postaram się go na tym odcinku zastąpić" - zadeklarował Sośnierz.

Jego zdaniem nie należy przeceniać znaczenia Parlamentu Europejskiego. "Naszym zadaniem jest przede wszystkim utrudniać legislację kolejnych aktów, bo parlament - jak to parlament - zajmuje się uchwalaniem nowych ustaw. Każda ustawa niesie za sobą coś szkodliwego, jakieś ograniczenie wolności dla obywateli, więc naszym zadaniem jest to zminimalizować" - ocenił przyszły europoseł.

Sośnierz, jak sam o sobie pisze na portalu społecznościowym, działa "w ruchu wolnościowym" od 1990 r. Kilka razy kandydował w wyborach — do sejmiku wojewódzkiego, sejmu, na prezydenta i do Parlamentu Europejskiego. Przez dwie kadencje był radnym katowickiej dzielnicy Ligota-Panewniki. Brał udział w ponad 50 odcinkach telewizyjnego programu „Młodzież Kontra”. Sośnierz opisuje się także jako "teolog, przedsiębiorca, muzyk, ojciec dwóch córek".

Janusz Korwin-Mikke deklaruje się jako skrajny liberał. Jest autorem wielu budzących kontrowersje wypowiedzi, był liderem różnych ugrupowań - Unii Polityki Realnej, Kongresu Nowej Prawicy, partii KORWiN, a obecnie partii Wolność. Z Kongresem Nowej Prawicy odniósł największy sukces w swojej trwającej ponad 30 lat karierze politycznej - KNP przekroczył próg wyborczy w eurowyborach w 2014 r., a sam zdobył mandat europosła ze śląskiej listy. Sukces partii Korwin-Mikkego w wyborach do PE uznany został przez komentatorów za największą niespodziankę tamtego głosowania.

W Brukseli Korwin-Mikke był autorem budzących kontrowersje wypowiedzi i zachowań. Np. gdy w związku z atakiem terrorystycznym na redakcję tygodnika satyrycznego "Charlie Hebdo" wielu parlamentarzystów przyszło na salę obrad w Strasburgu z czarnymi tabliczkami z napisem: "Je suis Charlie", Korwin-Mikke na ekranie swojego laptopa wyeksponował napis: "Nie jestem Charlie. Jestem za karą śmierci".

Za nazwanie bezrobotnych młodych ludzi w UE "Murzynami Europy" został ukarany przez władze PE odebraniem dziesięciu diet poselskich - 3 tys. euro. Wypowiedź Korwin-Mikkego na temat wrogów, którzy są, według niego, "nie w Moskwie, a w meczetach" skomentował z kolei przewodniczący PE Martin Schulz, uznając, że to "raczej przypadek, który trzeba przedstawić służbom medycznym". W 2015 r. ukarano go za zakłócenie przebiegu sesji PE, m.in. przez wznoszenie ręki w hitlerowskim geście i nazwanie uchodźców śmieciami. Również w 2015 r. Korwin-Mikke, któremu europarlament uchylił immunitet, usłyszał prokuratorski zarzut ws. spoliczkowania innego europosła - Michała Boniego.

W marcu ub. roku Korwin-Mikke został ukarany za obraźliwe uwagi na temat kobiet, wygłoszone podczas sesji plenarnej PE; został wówczas pozbawiony diet poselskich na 30 dni (dieta wynosi 307 euro za dzień pracy europosła), a także zawieszony w działalności poselskiej na 10 dni. Otrzymał też zakaz reprezentowania Parlamentu Europejskiego w jakichkolwiek delegacjach parlamentarnych, na konferencjach i forach międzyinstytucjonalnych przez rok. (PAP)

autor: Marek Błoński