W końcu lutego wejdą w życie zaostrzone zasady bioasekuracji, które będą obowiązywały w całym kraju. Nowe przepisy przewidują możliwość likwidacji chowu świń z nakazu powiatowego lekarza weterynarii, jeżeli rolnik nie będzie chciał lub mógł zabezpieczyć gospodarstwo przez wirusem afrykańskiego pomoru świń (ASF).
Według Szmulewicza bardzo istotna jest w tym zakresie pomoc państwa, zwłaszcza dla małych gospodarstw, które będą chciały chować świnie na własne potrzeby. Natomiast rekompensatę powinni dostać ci rolnicy, którzy zadeklarują, że czasowo chcą zaprzestać chowu świń. Dodał, że resort rolnictwa przewiduje takie rekompensaty, będą one przysługiwały do 50 sztuk zwierząt.
Szef Izb Rolniczych uważa, że bioasekuracja nie musi oznaczać likwidacji chowu w małych gospodarstwach. "Nie należy straszyć ludzi z małych gospodarstw, że koszty bioasekuracji są ogromne, że rolnik nie jest ich w stanie spełnić" - mówił Szmulewicz na czwartkowym spotkaniu z dziennikarzami.
Jego zdaniem nie jest to takie trudne. Zauważył, że większość małych gospodarstw jest ogrodzonych i jeżeli rolnik będzie miał świadomość, że na teren gospodarstwa nie może wejść dzikie zwierzę, że do chlewni nie można wpuszczać przypadkowych osób i odżywiać świń zielonkami z pola itp. to jest w stanie spełnić wymagania. Z drugiej strony nie może być tak, żeby jakiś rolnik nie będzie liczył się z nakazami, bo może zaszkodzić innym hodowcom - argumentował.
O to, co robić, by spełniać wymogi bioasekuracji, rolnik powinien zapytać swojego powiatowego lekarza weterynarii. Do tego powinna służyć pierwsza kontrola weterynarza, która stwierdzi, czy rolnik chce i może dalej zajmować się chowem świń i co ma zrobić, by zwierzęta były bezpieczne.
Prezes Izb Rolniczych zauważył, że chów świń jest ważną gałęzią produkcji, także dla małych gospodarstw, bo jest to często podstawa utrzymania rodziny, zwierzęta tam głównie przeznaczane są na własne potrzeby.
Szmulewicz, oceniając dotychczasową walkę z ASF, stwierdził, że popełniono kilka błędów, które mogły wynikać np. z braku doświadczenia czy niewiedzy. Np. przez rok obowiązywał zakaz odstrzału dzików, co spowodowało istotny wzrost ich populacji. Obecnie dużo więcej uwagi przykłada się do odnajdywania padłych dzików, bo są one źródłem rozszerzania się choroby. Odstrzał dzików i likwidowanie padłych sztuk w jakimś sensie pozwala na kontrolowanie rozprzestrzeniania się choroby, ale trzeba sobie uświadomić, że likwidacja ASF może potrwać kilka lat.
Prezes KRiR zaznaczył, że na razie ASF dotyka głównie dzików, ale faktycznie gdyby wirus pojawił się w dużych hodowlach trzody chlewnej, byłby to ogromny problem gospodarczy, nie tylko dla rolników, ale dla całego społeczeństwa.
Zaznaczył, że dla rolników jest ważne, by uzyskać poparcie w Komisji Europejskiej w sprawie uznania ASF jako choroby u dzików tj. oddzielić ją od choroby u świń. Tak jest w przypadku grypy ptaków. Znalezienie chorego ptaka z wirusem ptasiej grypy nie zamyka handlu drobiem z innymi krajami. Natomiast pojawienie się ASF wyklucza kraj z handlu z wieloma odbiorcami (np. z krajami spoza Unii).(PAP)
autor: Anna Wysoczańska
edytor: Sonia Sobczyk