Szef Rady Europejskiej Donald Tusk poinformował w poniedziałek, że 14 krajów UE zdecydowało się na wydalenie rosyjskich dyplomatów w odpowiedzi na atak w brytyjskim Salisbury.

"Interesujące jest to, że większość z tych krajów jest z północnej i środkowo-wschodniej Europy. To pokazuje, że państwa unijne w bardzo różny sposób postrzegają zagrożenie ze strony Rosji" - powiedziała PAP Dempsey, która jest analityczką brukselskiego think tanku Carnegie Europe oraz redaktor naczelną cyklu "Strategic Europe".

Ekspertka zauważyła, że dzieje się tak pomimo tego, co wydarzyło się na Krymie cztery lata temu, mimo zestrzelenia malezyjskiego samolotu nad terytorium Ukrainy czy rosyjskich działań na wschodzie tego kraju.

Dempsey przyznała przy tym, że jeśli spojrzy się na świat przez pryzmat kogoś z Portugalii czy Grecji, to priorytety wyglądają zupełnie inaczej niż z perspektywy Warszawy czy Wilna. W tamtych południowych krajach - wskazała - zainteresowanie kieruje się bardziej ku Bliskiemu Wschodowi czy niestabilnej sytuacji wokół Morza Śródziemnego, a nie wschodowi Europy.

Reklama

"Każdy ma swój sposób postrzegania i realizowania polityki zagranicznej. Oskarżanie ich o tchórzostwo byłoby bezproduktywne i prowadziłoby do dalszych podziałów w UE" - oceniła.

Ekspertka jest zdania, że niezależnie od tego, jaki efekt przyniesie akcja 14 krajów - czy będzie postrzegana jako pokaz siły, czy odwrotnie jako oznaka braku jedności w UE, ostatecznie wszystkie stolice i instytucje unijne będą musiały się zastanowić, jak zamierzają sobie radzić z Rosją i jaką chcą mieć wobec niej strategię.

"Tak naprawdę chodzi o to, jak postępować z Władimirem Putinem. UE musi radzić sobie z Rosją pod jego przywództwem przez następne sześć lat - podkreśliła Dempsey. - Musimy mieć nową politykę wobec Rosji, ona musi być długoterminowa. Musimy być lepiej przygotowani na tę kolejną kadencję Putina".

Zdaniem ekspertki UE musi być pewniejsza siebie, bronić swoich wartości, tego w co wierzy jeśli chodzi o podeście do bezpieczeństwa światowego czy demokracji. "Szczerze mówiąc oznacza to również, że kraje Europy Środkowej też powinny być na pokładzie. Potrzebujemy poważnej rozmowy wszystkich 28 krajów za zamkniętymi drzwiami na temat relacji z Rosją" - zaznaczyła Dempsey.

Według niej przyjęte wcześniej przez UE sankcje wobec Rosji za agresję na Ukrainę były niezwykłym osiągnięciem, bo zdecydowały o nich wszystkie - bez wyjątku - państwa członkowskie.

W trakcie ubiegłotygodniowego szczytu UE szefowie państw i rządów rozmawiali o Rosji przez kilka godzin. W przyjętych wnioskach zgodzili się z rządem Wielkiej Brytanii, że Rosja jest prawdopodobnie odpowiedzialna za atak w Salisbury na byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala i że nie ma innego wiarygodnego wyjaśnienia.

Na szczycie przywódcy zdecydowali też o odwołaniu z Moskwy do Brukseli na konsultacje unijnego ambasadora. Decyzja o wydalaniu rosyjskich dyplomatów - choć koordynowana - nie jest decyzją UE lecz poszczególnych państw członkowskich.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka

>>> Polecamy: "Grecje" kontra "Polski". Ekspert: UE potrzebuje wspólnej strategii wobec Rosji na 6 lat