Jednak to co się stało później, przekroczyło najśmielsze oczekiwania tamtejszej branży turystycznej - pisze Quartz. W 2017 roku Kraj Kwitnącej Wiśni odwiedziło około 28,7 mln turystów – wynika z raportu Światowej Organizacji Turystyki ONZ. Ten ogromny wzrost, który w ciągu 5 lat wyniósł około 20 mln osób, jest największym w historii prowadzenia obliczeń przez tę organizację (czyli od 1995 roku).

Japonia prawdopodobnie nigdy nie przyjęła tak dużej liczby odwiedzających, bowiem przed 1995 rokiem branża nie była tak bardzo rozwinięta jak obecnie. W połowie lat 90. XX wieku globalna liczba turystów na całym świecie wynosiła około pół miliarda. W 2017 roku to już 1,3 mld osób.

Chociaż turystyka zyskuje na popularności na całym świecie, to czego doświadczyła Japonia, przewyższa wielokrotnie inne kraje. Boom turystyczny w tym kraju jest pochodną rozluźnienia przez władze wizowych wymogów. Odnosi się to głównie do chińskich odwiedzających. Kolejnym powodem turystycznej popularności tego kraju jest proces osłabiania się japońskiej waluty (jena), który zaczął się w 2011 roku. Otworzyło to Japonię dla klasy średniej, dla której podróżowanie po tym kraju było wcześniej zbyt drogie.

Turystyczny boom jest zastrzykiem gotówki dla japońskiej gospodarki. Jednakże Japonia zaczyna już odczuwać negatywne skutki masowego napływu obcokrajowców. Miasta, które doświadczyły największego zalewu turystami jak Kioto czy Osaka, z trudem radzą sobie z obsługą tak masowych odwiedzin. Japońskie media nazywają ten fenomen mianem „turystycznego zanieczyszczenia”.

Reklama

Nic nie wskazuje na zmianę trendu. W 2020 roku, gdy w Japonii mają się odbyć Igrzyska Olimpijskie, kraje ten ma odwiedzić 40 milionów turystów.

>>> Czytaj także: Twoje biuro podróży bankrutuje? Nie przejmuj się, dokończysz pobyt zgodnie z umową