PSE Operator ma rezerwy mocy i odblokował eksport energii. W pierwszych tygodniach tego roku nadwyżka eksportu nad importem wyniosła 500 GWh. Była 70 proc. większa niż rok temu.
W ubiegłym roku PSE Operator, który dysponuje międzynarodowymi połączeniami energetycznymi, ograniczał zarówno eksport, jak i import energii. Uzasadniał to niskim poziomem rezerw mocy w Polsce. W tym roku sytuacja się zmieniła. Operator w trybie aukcji miesięcznych udostępnia w eksporcie moce do 300 MW, a na aukcjach dobowych nawet 500 MW.
- Jest to spowodowane wywołaną spadkiem popytu na energię nadwyżką mocy w systemie - wyjaśnia Dariusz Chomka, rzecznik PSE Operator.
Obserwowany od początku roku spadek zużycia energii spowodował, że operator dysponował w lutym rezerwami mocy przekraczającymi zapotrzebowanie nawet o ponad 20 proc. Z otwartych granic skorzystali eksporterzy energii. Od początku roku do połowy lutego firmy sprzedały o 474 GWh więcej energii za granicę, niż kupiły. Handlowcy jednak bardzo ostrożnie wypowiadają się na temat opłacalności eksportu, bo ceny w Polsce i krajach sąsiednich bardzo się zbliżyły. Energia z dostawą na II kwartał po stałej cenie w ciągu doby kosztuje w Czechach około 30 euro za 1 MWh, w Niemczech około 33 euro, a w Polsce cena bieżąca na Towarowej Giełdzie Energii to około 35 euro.
- Opłacalność handlu energią zależy teraz od bardzo wielu czynników. Między innymi od godzin dostawy, od tego, za ile kupi się transgraniczne moce przesyłowe i jakie ma się kontrakty po obydwóch stronach granicy. Są momenty, kiedy daje się dużo zarobić, i takie, kiedy łatwo stracić - mówi proszący o zachowanie anonimowości handlowiec z dużej firmy.
Reklama
Ryzyko handlowe wzrasta, ale specjaliści są zadowoleni z tego, że w tym roku mają nie tylko możliwości eksportu, ale także importu energii do Polski. PSE Operator nie organizuje miesięcznych czy dobowych aukcji na import energii do Polski. Okazuje się jednak, że moce na przesył energii z Czech do Polski można kupić u czeskiego operatora i polskie firmy z tego korzystają.
- Trochę szkoda, że nie ma miesięcznych aukcji na import do Polski, ale i tak sytuacja jest teraz bardziej korzystna niż w ubiegłego roku - mówi dyrektor Damian Kus, zajmujący się w Kopeksie handlem energią. Dodaje, że zdarza się już tak, że energia za granicą bywa tańsza niż w Polsce.