Menedżerowie, w tym Roberto Hernandez, skorzystali na 47-proc. skoku cen akcji Citigroup od minionego wtorku, 10 marca. Tego dnia szef banku Vikram Pandit oświadczył, że bank miał najlepszy kwartał od 2007 roku. Raport gieldowy podkreśla, że pracownicy banku przystąpil i do tak zmasowanych zakupów po raz pierwszy od 14 stycznia.

„Akcje należy kupować gdy inni je sprzedają” – mówi Bruce Foerster, były dyrektor wykonawczy Lehman Brothers Holdings, który obecnie kieruje w Miami firmą Beach Capital Markets. Dodaje, że banki mają wewnętrzne systemy monitorowania transakcji realizowanych przez członków kierownictwa i zapobiegania nadużyciom.

W wewnętrznym komunikacie Vikram Pandit napisał, że spółka była rentowna w styczniu i lutym, co daje „podstawy do wzmocnienia naszego biznesu w 2009 roku”. Wypowiedzi te spowodowały największy jednodniowy wzrost notowań Citigroup od 24 listopada oraz zainicjowały euforię na światowych rynkach.

W zeszłym roku bank potaniał o 95 proc., po odnotowaniu strat przez pięć kwartałów z rzędu I trzech prób ratowania go przez interwencje amerykańskiego rządu. W wyniku krachu stopniała wartość inwestycji podejmowanych przez pracowników banku, w tym członków kierownictwa, którzy kupili akcje w zeszłym tygodniu.

Reklama

Rzeczniczka Citigroup Shannon Bell, odmówiła komentarzy w sprawie tych transakcji.

Wiadomo natomiast, że Hernandez, z meksykańskiej filii banku, kupił 2 marca 6 mln akcji po 1,25 dol. za papier. W trzy dni później spadły one do 97 centów za papier, a na środowym zamknięciu NYSE wyniosły już 1,52 dol., co daje kupującemu 1,7 mln dol. zysku.

Manuel Medina-Mora, szef latynoamerykańskich operacji Citigroup kupił 3 marca 1,5 mln akcji po 1,24 dol. Dwaj inni pracownicy banku – wiceprezes Lewis Kaden nabył 100 tys. a kontroler John Gerpach - 65 tys. akcji.