"Po części mamy to odruchowe przyzwyczajenie, że dosłownie pod nosem mamy wspaniały, wielki rynek (USA - PAP), więc korzystajmy z tego. Zmiana podejścia do dywersyfikacji, której starało się dokonać wiele rządów i my to kontynuujemy, polega na uzmysłowieniu ludziom, że czy to przez internet, czy to globalne łańcuchy dostaw, Kanada ma coraz więcej możliwości by przenikać rynki na całym świecie, również jako marka" - powiedział Trudeau w transmitowanym na żywo wywiadzie dla magazynu "Maclean's".

Premier skomentował w ten sposób opublikowaną w niedzielę w mediach analizę na podstawie danych urzędu statystycznego (Statistics Canada), która wykazała, że w ciągu dziesięciu miesięcy tymczasowego obowiązywania CETA (październik 2017 - lipiec 2018), kanadyjski eksport do UE rok do roku urósł o niecały jeden procent, a w niektórych miesiącach nawet spadł. Z kolei eksport z UE do Kanady wzrósł w tym samym okresie o 12 proc.

Zdaniem premiera Kanada ma opinię kraju, gdzie rzeczy robi się dobrze i odpowiedzialnie i są firmy, które już z tego korzystają, ale wiele pozostaje do zrobienia i to jest zadanie dla ministra ds. małego biznesu i promocji eksportu (Mary Ng - PAP).

W wywiadzie Trudeau pytany był również m.in. o stan demokracji na świecie i diagnozę przyczyn "niepokojących tendencji" do polaryzacji, w tym w Polsce, na Węgrzech, we Włoszech czy w Turcji.

Reklama

"Myślę, że jest to odbicie jednego z wielkich wyzwań w naszych zachodnich, rozwiniętych gospodarkach, a właściwie na całym świecie, a mianowicie, że po rozkwicie gospodarczym ostatnich 70 lat klasa średnia w naszych krajach (...) nie czuje się dobrze wspierana, gdy świat wokół się zmienia - czy mówimy o zmianie klimatu, czy o nowych technologiach, sztucznej inteligencji, automatyzacji, czy o nowych przybyszach, czy o przenoszeniu miejsc pracy za granicę" - powiedział, nie odnosząc się konkretnie do żadnego z tych krajów.

"Jest wiele źródeł niepokoju i myślę, że jest wiele partii czy aktorów politycznych, którzy zdali sobie sprawę, że pogłębianie tych różnic, podsycanie strachu, szukanie winnych, może być drogą do krótkoterminowych korzyści (...). Ich sukces podkopuje zaufanie społeczne w instytucje, co z kolei powoduje, że te instytucje stają się mniej godne zaufania" - stwierdził.