W zeszłym tygodniu prezydent Donald Trump powiedział, że „nie zdziwiłby się”, gdyby okazało się, że Soros finansuje karawanę imigrantów z Ameryki Środkowej zmierzającą do USA. To ostatnia z serii wypowiedzi międzynarodowych przywódców sugerujących, że finansista może stać za podstępnymi machinacjami pro-imigranckimi.

W lipcu włoski minister spraw wewnętrznych Matteo Salvini, przewodniczący nacjonalistycznej partii Liga Północna, powiedział, że Soros „chciałby, żeby Włochy stały się wielkim obozem dla uchodźców, ponieważ lubi niewolników”.

Premier Węgier Wiktor Orban oskarżył „imperium George’a Sorosa” o knucie „wielkiego planu, aby podzielić Węgry, które stoją na drodze imigrantów; najpierw osiedlić tam tysiące, a potem dziesiątki tysięcy imigrantów w przeciągu kilku lat”. Węgry wprowadziły pakiet ustaw „Stop Soros”, które delegalizują pomoc nieudokumentowanym imigrantom. Fundacja Sorosa Open Society Foundations po wprowadzeniu zmian prawnych wyniosła się z Budapesztu.

Retoryka Orbana przeciwko Sorosowi bywa określana jako skrycie antysemicka, ale nawet premier Izraela Benjamin Netanjahu krytykował Sorosa, oskarżając go o próbę zapobiegania deportacjom afrykańskich imigrantów z Izraela.

Reklama

Żaden z wymienionych przywódców nie zaproponował sensownej odpowiedzi na pytanie dlaczego właściwie Soros miałby chcieć zapełnić Europę i Stany Zjednoczone imigrantami. Jedna z wersji teorii, którą zdaje się popierać Orban, mówi, że Soros usiłuje podważyć strukturę państw, ich granice oraz niepodległość, żeby podporządkować je globalnemu rządowi. Orban i jego zwolennicy jako dowód cytują felieton napisany przez Sorosa w 2015 roku, w którym nawołuje on UE do przyjmowania „co najmniej miliona uchodźców rocznie w najbliższej przyszłości” i powołania międzynarodowej agencji, która będzie przetwarzać wnioski o azyl.

Kolejne oskarżenie pojawiło się w kompendium zarzutów przeciwko Sorosowi stworzonym przez analityków inwestycyjnych Davida Gallanta i Stephena McBride’a, które opublikowało wiele prawicowych portali internetowych. Napisali oni, że Soros zamierza wywołać w Europie chaos ekonomiczny i społeczny, który rozleje się też do USA, co przyniesie mu zysk na instrumentach pochodnych.

Można by nawet wyobrazić sobie połączenie tych dwóch, w pewnym sensie wykluczających się, pozycji. Najpierw Soros wywoła chaos i zarobi na tym pieniądze, a następnie wyłoni się z tego nowy, przychylny mu, globalny porządek. Prawda jest jednak taka, że żaden z rzekomych zamiarów Sorosa nie pokrywa się z tym, co faktycznie się dzieje. Zwiększona imigracja wzmocniła ruchy nacjonalistyczne i tendencje odśrodkowe w Europie. Antyimigrancki rząd Trumpa niszczy relatywnie scentralizowany porządek światowy. Z drugiej strony w Europie nie pojawia się chaos gospodarczy, w USA tym bardziej, a na giełdzie nie pojawiają się załamania, które mogłyby przynieść manipulantowi rynkowemu niebotyczne zyski.

„Soros jest oczerniany, ponieważ jest skuteczny”, powiedział niedawno prawicowy ideolog Steve Bannon. Ale jeśli miliarder faktycznie próbował wprowadzić w życie którykolwiek ze swoich planów związanych z imigrantami, to jest on bardzo nieskuteczny.

Co więcej, trudno jest sobie wyobrazić sukces globalnego, niecnego planu przy poziomie finansowania, jaki Soros zapewnił problemom związanym z migracją. Według budżetu Open Society Foundations na 2018 rok, zaplanowane finansowanie podwoiło się względem zeszłego roku, ale do zaledwie 63,3 miliona dolarów. Nie zawiera to wydatków związanych z obiecaną przez Sorosa w 2016 roku inwestycją 500 milionów dolarów w firmy pracujące z migrantami lub przez nich zakładane. Soros zapewniał, że inwestycje będą wykonywane za pośrednictwem Open Society Foundations, ale całkowity tegoroczny budżet fundacji na inwestycje programowe wynosi 40 milionów dolarów. Łączny budżet Open Society Foundations na 2018 rok to niewiele ponad 1 mld dolarów. Programy związane z migrantami pochłaniają więc nie więcej niż 10 proc. przeznaczonych środków.

Żeby pokazać te liczby w jakimś kontekście, przypomnijmy, że niemiecki minister finansów Olaf Schulz powiedział w tym roku, że Niemcy do 2022 roku zainwestują łącznie 78 miliardów euro w działania związane z uchodźcami, w tym 31 miliardów na działania związane z przyczynami masowych ucieczek w krajach, z których pochodzą uchodźcy.

Można by podnieść argument, że diabelsko skuteczny Soros być może wydaje miliony na tworzenie problemu, którego rozwiązywanie kosztuje rządy dziesiątki miliardów. Ale gdyby tak było, Niemcy powinny być jeszcze bardziej zainteresowane tłamszeniem organizacji charytatywnej Sorosa niż Węgry. Z pewnością byłoby to łatwiejsze niż inwestowanie miliardów w kraje Afrykańskie po to, żeby ich mieszkańcy tam zostali. Ale pracownicy Open Society Foundations po wyrzuceniu z Węgier przenieśli się do Berlina. Niemcy, podobnie jak wiele innych europejskich państw, zdają sobie sprawę z tego, że to nie Soros wysyła uchodźców do Europy i że pomoc w ich integracji ze społeczeństwem jest mile widziana bez względu na to, czy pochodzi od Sorosa, czy od kogokolwiek innego.

Jeśli z programami związanymi z migracją finansowanymi przez Sorosa jest jakiś problem, to nie polega on na tym, że są one częścią niecnego, globalistycznego planu przejęcia kontroli nad światem albo jakiegoś sprytnego planu zasiania chaosu. Chodzi o to, że jest on kroplą w morzu.

Zaprowadzenie porządku w globalnej migracji, nie wpuszczanie niektórych potencjalnych migrantów i integrowanie innych, a także pomoc potrzebującym i odstraszanie osób z zamiarami przestępczymi wymagają ogromnych nakładów, którymi dysponują tylko rządy. Soros ze swoim upodobaniem do publicznego zajmowania stanowisk w różnych sprawach stanowi łatwy temat zastępczy. Jeśli jakiś polityk zaczyna mówić o spisku migracyjnym Sorosa, to wyborcy powinni uważać – oznacza to, że próbuje on uniknąć rozmowy o prawdziwych, wartych miliardy dolarów problemach.

>>> Czytaj też: Włochy obniżają wydatki na migrantów i zmieniają zasady pobytu w ośrodkach