Pierwotnie satelita PW-Sat2, skonstruowany przez członków Studenckiego Koła Astronautycznego Politechniki Warszawskiej, w przestrzeń kosmiczną miał wystartować 19 listopada z bazy Vandenberg w Stanach Zjednoczonych. Start ten jednak przełożono na środę 28 listopada. Firma SpaceX, która wysyła w kosmos rakietę, w nocy z wtorku na środę polskiego czasu poinformowała jednak, że ze względu na warunki atmosferyczne start zostaje przełożony.

"Wszyscy liczyliśmy, że pogoda w bazie Vandenberg dopisze i start się odbędzie. Niestety, prognozy pokazują, że najwcześniej odbędzie się on w najbliższy weekend" - powiedział PAP Michał Gumiela ze Studenckiego Koła Astronautycznego Politechniki Warszawskiej podczas środowej konferencji prasowej w Warszawie.

Powodem przełożenia poprzedniego startu były dodatkowe inspekcje samej rakiety Falcon9. Tym razem - jak tłumaczy Gumiela - start uniemożliwiają fronty atmosferyczne, które przechodzą na dużych wysokościach. "Wiatry, które wieją w wyższych partiach atmosfery mogą być zupełnie inne niż te, które odczuwamy przy Ziemi. Zbyt duże prędkości wiatru mogłyby spowodować destabilizację rakiety, a przez to niedotarcie jej na właściwą orbitę" - wyjaśnił Michał Gumiela.

Ponowne przełożenie startu komplikuje nieco plany członków Studenckiego Koła Astronautycznego PW, którzy polecieli do USA zobaczyć na żywo start rakiety Falcon 9. W USA zostało wprawdzie pięć osób, którym udało się zmienić daty przylotu do Polski i przedłużyć pobyt w Kalifornii. Jednak ponowna zmiana terminu startu spowoduje, że najprawdopodobniej nie uda im się zobaczyć wystrzelenia rakiety.

Reklama

"W przemyśle kosmicznym mówi się, że lepiej żeby wszystko odbyło się bezpiecznie, niż żeby później trzeba było przepraszać. Jesteśmy już zniecierpliwieni, ale myślę, że wolimy poczekać jeszcze kilka dni, aby PW-Sat dotarł na właściwą orbitę i wszystko poszło jak należy" - zaznaczył Gumiela.

Gdy start dojdzie do skutku, PW-Sat2 znajdzie się na orbicie o wysokości ok. 575 km. Będzie on czwartym polskim satelitą w kosmosie, a drugim studenckim, zbudowanym na Politechnice Warszawskiej.

W ramach misji SSO-A wraz z satelitą PW-Sat2 w kosmos ma być wyniesionych 48 innych satelitów typu CubeSat (miniaturowe satelity) i 15 małych satelitów. Po wejściu rakiety na orbitę satelity znajdujące się na jego pokładzie będą stopniowo uwalniane. Na rakiecie wyniesiony zostanie też m.in. satelita ESEO/S-50 zrealizowany w ramach programu edukacyjnego Europejskiej Agencji Kosmicznej, dla którego system telekomunikacyjny został przygotowany w znacznej mierze na Politechnice Wrocławskiej. Wystrzelony zostanie też m.in. satelita obserwacji Ziemi ICEYE-X2 - zaprojektowany przez fińską spółkę ICEYE, który powstał przy współpracy z polskim przedsiębiorstwem Creotech Instruments S.A.

"Po starcie rakiety i uwolnieniu PW-Sat2 bardzo dużym wyzwaniem będzie odnalezienie go na orbicie. Na rakiecie razem z PW-Sat2 leci wiele innych satelitów, które będą w dosyć krótkim czasie wypuszczane jeden po drugim. Na początku przez kilka dni będziemy w naszych stacjach naziemnych szukać sygnału radiowego z PW-Sat2 i orientować się, kiedy dokładnie i w którym miejscu na niebie on przelatuje. To jest największa obawa zespołu operacyjnego satelity, który będzie się z nim komunikował, wysyłał do niego rozkazy i odbierał dane" - zaznacza Gumiela.

Podejmując się budowy swojego kolejnego satelity studenci PW włączyli się do walki kosmicznymi śmieciami. Chodzi o obiekty, które po zakończeniu własnej misji pozostają na orbicie i zagrażają innym, wciąż czynnym satelitom (bo nie można już nimi sterować). Ponieważ działalność człowieka w kosmosie jest prężna, tego typu obiektów w kosmosie przybywa. Naukowcy na całym świecie szukają metod, które pomogą ten problem rozwiązać. Studenci z Warszawy postanowili stworzyć system, który w przyszłości może problem minimalizować i zapobiegać powstawaniu kosmicznych śmieci zagrażających np. astronautom na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).

Najważniejszym zadaniem studenckiego satelity będzie przetestowanie tzw. żagla deorbitacyjnego, którego rozłożenie spowoduje zwiększenie powierzchni PW-Sat2 i jego oporu aerodynamicznego, a w konsekwencji stopniowe obniżanie orbity satelity. To pozwoli skrócić czas jego przebywania na orbicie z przeszło 15 lat do kilkunastu miesięcy.

Otwarcie żagla planowane jest na ok. 40 dni po starcie satelity. PW-Sat2 zaprogramowany jest tak, że samoczynnie otworzy żagiel. W ten sposób studenci zabezpieczyli się na ewentualność awarii systemu komunikacji czy nawet głównego komputera pokładowego.

Przez pierwsze 40 minut od znalezienia się w kosmosie obowiązywać będzie cisza radiowa, podczas której zbierane będą podstawowe dane z podsystemów satelity. Następnie nastąpi otwarcie anten i próba ustabilizowania obrotu satelity. Po 40 dniach od rozpoczęcia misji żagiel deorbitacyjny otworzy się, a PW-Sat2 zacznie proces deorbitacji, aż spłonie w atmosferze ziemskiej.

Dzięki amerykańsko-kanadyjskiemu systemowi obrony lotniczej NORAD, będzie wiadomo, jak zmienia się orbita satelity pod wpływem otwartego żagla. W ten sposób studenci sprawdzą, jak bardzo żagiel jest efektywny. Dane z pozostałych eksperymentów, przeprowadzonych przy użyciu satelity, będą przesyłane na Ziemię radiowo i zebrane jeszcze przed otwarciem żagla.

"Na bazie naszych rozwiązań będzie można zbudować żagiel dla przyszłych misji. Zespół nie podjął decyzji o tym, czy będą prowadzone prace w kierunku komercjalizacji, bo to jest duże przedsięwzięcie i nie jesteśmy pewni, czy to się uda. Jednak chcielibyśmy, by ta technologia nie została zagrzebana gdzieś w naszych archiwach" - zaznaczył Gumiela.

Prace nad satelitą PW-Sat2 zespół złożony ze studentów z różnych wydziałów Politechniki Warszawskiej rozpoczął w 2013 roku. Przez ponad 5 lat trwania projektu PW-Sat2 wzięło w nim udział ponad 100 osób. Wcześniej - w lutym 2012 roku - na orbicie okołoziemskiej znalazł się pierwszy polski satelita PW-Sat, również zbudowany przez studentów Politechniki Warszawskiej. Aktywny kontakt z satelitą trwał około pół roku od momentu umieszczenia go na orbicie, po czym satelita przeszedł w stan całkowitej hibernacji. Wówczas zawiódł jeden z podsystemów, co przyczyniło się do trudności z odebraniem przez satelitę komendy otworzenia ogona deorbitacyjnego. (PAP)

autorka: Ewelina Krajczyńska