Analityk ds. Izraela z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych był pytany, czy i w jakim wymiarze zaostrzenie retoryki Netanjahu w sprawach zagranicznych jest podyktowane kampanią przed zaplanowanymi na 9 kwietnia wyborami parlamentarnymi w kontekście m.in. rezygnacji Netanjahu z szefowania izraelskim MSZ, czy ostatniego zamieszania wokół jego tweeta o działaniu "na rzecz wspólnego celu wojny z Iranem".

"Rząd Netanjahu charakteryzuje mocna centralizacja decyzji. Sam premier trzyma w ręku kluczowe resorty, a jeśli nie musi oddać ich w ramach umowy koalicyjnej, to stara się, żeby byli w nich bliscy współpracownicy z partii" - podkreśla Wojnarowicz. Tłumaczy, że premier Netanjahu musiał zdać tekę szefa MSZ, ponieważ był do tego zobowiązany prawnie. Do tej pory, oprócz premierostwa, Netanjahu łączył teki ministra spraw zagranicznych, resortu obrony i zdrowia.

Nowy p.o. ministra spraw zagranicznych Israel Katz także łączy różne teki: jest ministrem ds. wywiadu, transportu i energii atomowej. "Jest osobą z mocną pozycją w rządzącej partii Likud" - zaznaczył Wojnarowicz. Dodał, że przy układaniu listy wyborczej Likudu do najbliższych wyborów parlamentarnych jest na trzecim miejscu.

Ekspert wskazał, że Netanjahu poniekąd zwlekał cztery lata ze zdaniem teki szefa MSZ, ponieważ "mocno skupia on władze w swoim ręku". "Teka szefa MSZ jest dość prestiżowa, wiąże się z licznymi wyjazdami, (...) jest to prominentna posada. Dla Netanjahu polityka zagraniczna jest bardzo ważna, stąd chciałby zmonopolizować całość przekazu zagranicznego, również dlatego, żeby pod bokiem nie wyrósł mu polityczny konkurent" - tłumaczy Wojnarowicz. W poprzednim rządzie Netanjahu szefem MSZ był Awigdor Lieberman. "Mówiło się wtedy, że był on wysyłany na mniej prestiżowe kierunki, nie zajmował się taką wysoką polityką, jak stosunkami z USA, czy UE, bo tę w swoim ręku trzymał premier" - wskazał rozmówca PAP.

Reklama

Odnosząc się do zamieszania wokół wycofania tweeta Netanjahu, mówiącego o spotkaniu z krajami arabskimi w celu prowadzenia "wojny z Iranem", ekspert nie uważa, by była to gra na użytek wewnętrzny, a raczej chodziło o nieantagonizowanie pozostałych członków konferencji warszawskiej. "Nie doszukiwałbym się tu jakiejś większej celowości, gdyż izraelska retoryka jest bardzo ostra, bardzo antyirańska" - zaznaczył analityk PISM. Dodał, że parę dni przed konferencją warszawską na temat pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie Netanjahu przyznał, że Izrael atakuje cele irańskie w Syrii. "Do tej pory mieliśmy do czynienia z polityką niejasności - nie przyznawano się do tego otwarcie. To, że Iran jest przedstawiany jako główne zagrożenie, powtarza się od wielu lat" - zauważa.

Odnosząc się do konkurencji politycznej dla Netanjahu, Wojnarowicz podkreśla, że od 10 lat "udaje mu się utrzymać władzę, mocno koncentrując ją w swoim ręku, mocno narzucając swój przekaz". Według eksperta obecny premier "mocno ogranicza konkurencję polityczną zarówno wewnątrz swojego obozu politycznego, jaki i wobec opozycji".

Do niedawna brakowało lidera, który mógłby się Netanjahu przeciwstawić na wielu polach, od - jak wylicza ekspert - "polityki zagranicznej, gdzie tworzy obraz globalnego lidera rozmawiającego ze wszystkimi od USA, po Rosję, Chiny, Afrykę, po osobę, która jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo Izraelowi, czy po +współtwórcę sukcesu gospodarczego+ Izraela, bo kraj ten przeżywa w ostatnim czasie prosperitę".

Zdaniem Wojnarowicza w Izraelu brakuje obecnie lidera, który byłby w stanie skontrować ten przekaz. Niedawno były szef Sztabu Generalnego generał Benny Ganc, nazywany przez izraelskie media antyNetanjahu, założył partię Hosen Israel (Moc Izraela) i będzie kandydować. "Trochę drgnęło w sondażach. Jak pytano Izraelczyków, kto jest najbardziej odpowiednim kandydatem na premiera, wciąż wygrywa Netanjahu, ale w kilku sondażach różnica między nim a Gancem wynosi kilka procent, co jeszcze kilka miesięcy temu było nie do pomyślenia" - podkreśla rozmówca PAP.

Według niego na to nakładają się kwestie oskarżeń korupcyjnych wobec Netanjahu. 1 lutego prokurator generalny Izraela Awichaj Mandelblit oświadczył, że nic nie uniemożliwi mu podjęcia decyzji o postawieniu w stan oskarżenia premiera w sprawach korupcyjnych przed wyborami. Policja zarekomendowała postawienie szefowi rządu zarzutów w związku z trzema toczącymi się śledztwami w sprawie korupcji, ale decyzja należy do Mandelblita, który został powołany przez Netanjahu.

"Nie ma co ukrywać - Netanjahu walczy o polityczną przyszłość. Priorytetem jest utrzymanie się u władzy, bo tak naprawdę jest długa droga między formalnym oskarżeniem o korupcję a skazaniem przez sąd. Sam proces może potrwać parę lat. Ale do wyroku Netanjahu znów może zostać premierem" - ocenia ekspert.

Ale zastrzega, że pozostaje jeszcze kwestia tego, czy i jacy koalicjanci poparliby Netanjahu w przypadku oskarżenia. "Były np. deklaracje, że jeśli prokurator generalny wniesie oskarżenie, to partia centrowo-prawicowa Kulanu (My Wszyscy) nie wejdzie do koalicji (w przypadku oskarżenia), po czym po kilku tygodniach decyzja ta została zmieniona. Partie osadnicze, które ostatnio się zjednoczyły, czy partie religijne wielokrotnie deklarowały, że będą popierać Netanjahu" - tłumaczy Wojnarowicz.

Pozostaje pytanie, czy opozycja byłaby w stanie zjednoczyć się na tyle, by zmniejszyć dystans do ewentualnej prawicowej koalicji. Analityk PISM uważa, że alternatywą wobec prawicowego rządu Netanjahu "jest jakiś rząd centrowy". "Nie gwarantuje to udziału w nim niektórych partii osadniczych, czy religijnych, więc one we własnym interesie będą popierać Likud" - dodaje.

I zwraca uwagę, że może się także uaktywnić wewnętrzna opozycja w Likudzie. "Twarz wewnętrznej opozycji Likudu, czyli były szef MSW Gideon Saar, otrzymał spore poparcie ze strony członków partii - ma piątą pozycję na liście partyjnej do wyborów. On jasno daje do zrozumienia, że chciałby zostać premierem, jeśli Netanjahu nie byłby zdolny kontynuować (obowiązków). Pytanie, na co postawiłaby partia.

Nie jest sekretem, że Netanjahu nie jest faworytem tzw. gór partyjnych - spikera Knesetu Juli-Joela Edelsteina, czy prezydenta Izraela Reuwena Riwlina. Z drugiej strony ich pole politycznego manewru jest dość ograniczone".

Kampania przed wyborami będzie bardzo dynamiczna zarówno w izraelskie polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. W czwartek Netanjahu ma spotkać się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, a pod koniec marca jest zaplanowana wizyta w Waszyngtonie.

Rozmawiała Karolina Cygonek (PAP)