Przemówienie zbojkotowali parlamentarzyści Zjednoczonego Ruchu Narodowego (ZRN) założonego przez byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego oraz ugrupowania Europejska Gruzja.

ZRN poinformował, że nie uznaje Zurabiszwili za prezydenta kraju i dlatego nie zamierza słuchać jej wystąpień.

"Wybory prezydenckie 2018 roku nadszarpnęły autorytet gruzińskiej demokracji na arenie międzynarodowej. W ten sposób Salome Zurabiszwili otrzymała urząd prezydenta kraju. Do tej pory nikt nie ponosi odpowiedzialności za nieprawidłowości, do których doszło w czasie drugiej tury wyborów prezydenckich" - powiedział jeden z liderów Europejskiej Gruzji Giga Bokeria, cytowany przez portal Echo Kawkaza.

Spiker parlamentu Irakli Kobachidze określił działania opozycji jako brak szacunku wobec instytucji prezydenta.

Reklama

Podczas wystąpienia, poświęconego priorytetowym zagadnieniom dla kraju, prezydent mówiła m.in. o Rosji. "Nie pogodzimy się z tym, że negocjacje obecnie prowadzone są jedynie na poziomie technicznym. Mówiłam naszym partnerom o konieczności wznowienia formatu politycznego na wysokim szczeblu. Powinni dać Rosji do zrozumienia, że w XXI wieku gra o sumie zerowej nie leży w niczym interesie, a agresywna polityka to droga do tego, by pozostać w przeszłości" - oświadczyła prezydent.

Zurabiszwili, kandydatka niezależna wspierana przez rządzące Gruzińskie Marzenie, w drugiej turze wyborów prezydenckich z 28 listopada zwyciężyła, zdobywając około 59,5 proc. głosów. Grigol Waszadze z opozycyjnego centroprawicowego ZRN, uzyskał około 40,5 proc. głosów.

Według części opozycji w czasie wyborów doszło do ataków na zwolenników i przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych, nacisków na głosujących, kupowania głosów oraz fałszerstw.(PAP)