Prowadzący protest czekają, aż przyjedzie do nich przedstawiciel premiera lub minister edukacji Anna Zalewska.

"Nie tracimy nadziei. My tu jesteśmy cały czas, dzień i noc, więc niezależnie od pory przedstawiciel rządu zastanie nas tu" – powiedziała we wtorek PAP rzeczniczka prasowa sekcji oświaty małopolskiej Solidarności Jolanta Zawistowicz.

Zapowiedziała również, że w czwartek w budynku, w którym są protestujący, odbędzie się posiedzenie Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność". Na spotkaniu zapadną decyzje co do dalszej formy protestu. "Plan strategiczny już mamy, ale na razie nie chcemy go jeszcze ujawniać" – odpowiedziała rzeczniczka pytana o zapowiadane wcześniej przez nauczycieli "zaostrzenie" protestu "S" w przypadku, jeżeli nikt z rządu nie przyjedzie do nich.

W Ministerstwie Edukacji Narodowej poinformowano PAP, że we wtorek po południu w Warszawie odbędzie się spotkanie minister Zalewskiej z nauczycielami. W poniedziałek Zalewska podkreśliła, że MEN cały czas rozmawia z nauczycielami. "19 marca (wtorek - PAP) spotykamy się z Solidarnością, a 25 na prezydium rady dialogu. Myślę, że (…) dzięki dialogowi nie tylko zrealizujemy przełomowe rozwiązania, które zaproponowaliśmy 11 lutego i już je realizujemy poprzez projekty ustaw, ale też znajdziemy sposób na dochodzenie do tego, by stale następował wzrost wynagrodzeń" – mówiła.

Reklama

Nauczyciele "S" chcą skrócenia ścieżki awansu zawodowego i wzrostu wynagrodzeń: od 2019 r. o 15 proc., a od 2020 r. o kolejne 15 proc.

Z kolei Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) od 5 marca prowadzi referendum strajkowe. Jeśli w referendum wyrazi wolę strajku, to taki rozpocznie się 8 kwietnia i może zbiec się z egzaminami: gimnazjalnym, ósmoklasistów, potem maturalnymi. Nauczyciele z ZNP domagają się podwyżki wynagrodzeń zasadniczych o 1 tys. zł.

We wtorek na konferencji prasowej w Warszawie premier Mateusz Morawiecki zaapelował do związków zawodowych nauczycieli o "ostudzenie emocji". W apelu premier odniósł się do słów prezesa ZNP Sławomira Broniarza, który wcześniej powiedział m.in. "Albo egzaminy będą musiały odbyć się w późniejszym terminie, albo trzeba będzie szukać innego rozwiązania związanego z rekrutacją młodzieży do szkół wyższego szczebla". O kompetencjach nauczycieli, m.in. ocenianiu uczniów, powiedział zaś: "I to też jest potężny oręż w ręku nauczycieli, chcielibyśmy, żeby rząd miał tego świadomość. Jeżeli skorzystamy także z tego oręża, to będziemy mieli w edukacji totalny kataklizm związany z rekrutacją albo zakończeniem kolejnych cykli edukacyjnych przez dzieci, uczniów polskich szkół".