Polskich pracodawców stać na to, żeby dopłacić do rachunków pracowniczych PPK - mówi PAP wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Bartosz Marczuk. Podkreślił, że podczas konsultacji ustawy o PPK firmy nie sygnalizowały gremialnie, że będą miały z tym problem.

Wiceprezes podkreślił, że ustawa o PPK była konsultowana około dwóch lat i pracodawcy mieli w tym swój udział. Zaznaczył, że "nie podnosili oni jakoś gremialnie argumentu, że ich nie stać na to, żeby dopłacić do rachunków PPK pracowników". Przypomniał, że zgodnie z wytycznymi ustawy pracownik odprowadza na swój rachunek w PPK 2 proc. wynagrodzenia, a pracodawca dopłaca co najmniej 1,5 proc. dodatkowo z własnej kieszeni.

"Myślę, że mamy teraz idealny moment na to, żeby wprowadzić PPK, dlatego, że mamy szybko rosnące pensje, rozwijającą się gospodarkę, dobrą koniunkturę, dlatego program PPK nie wydaje mi się bolesny dla pracodawców od strony finansowej" - powiedział Marczuk.

Przypomniał, że jeżeli chodzi o stronę organizacyjną, to w pierwszej kolejności do systemu wchodzą największe firmy, czyli te, które zatrudniają 250 bądź więcej osób i one - jak zaznaczył - "mają zasoby", żeby wdrożyć ten program. "Mają swoje działy kadrowe, działy księgowe, ale oczywiście my nie przerzucamy na firmy, czy nie chcemy przerzucać jako PFR, wszystkich obowiązków związanych z uruchomieniem programu - zapewnił. Przypomniał, że PFR uruchomił też specjalną infolinię. "Na stronie www.mojeppk.pl można pobrać sobie podręcznik dla pracodawców i materiały informacyjne, które można pokazać pracownikom" - powiedział.

Podkreślił że PFR ma też zespół ekspertów, który będzie szkolił pracodawców. "Będziemy bezpośrednio się kontaktować z dużymi pracodawcami po to, żeby ułatwić im wdrożenie PPK, czyli mamy nadzieję, że jeżeli chodzi o stronę organizacyjną, nie będzie to kłopotem" - wyjaśnił. Zwrócił też uwagę, że istnieje możliwość zwiększenia składki na PPK dla poszczególnych pracowników, bo pracodawca ma obowiązek zapłacenia 1,5 proc., ale może nawet do 4 proc. pensji brutto pracownika.

Reklama

Dzięki temu - jak zauważył Marczuk - pracodawca dostaje do rąk instrument motywacyjny. "Jest to istotne dzisiaj, kiedy pracodawcy tak naprawdę zabiegają o pracowników, dzięki temu może (...) zachęcać swoich pracowników do tego, żeby oni nie odchodzili z firmy, żeby czuli się docenieni" - powiedział.

Pracownicze Programy Kapitałowe mają dotyczyć ok. 11,5 mln pracowników i mają zapewnić dodatkowe oszczędności dla przyszłych emerytów, po ukończeniu przez nich 60. roku życia. Ustawa zakłada utworzenie prywatnego, dobrowolnego systemu gromadzenia oszczędności emerytalnych. W program ma być zaangażowane państwo, pracodawcy i pracownicy. Dotyczy osób, które są zatrudnione na podstawie umowy o pracę. Wpłata podstawowa finansowana przez uczestnika PPK może wynosić od 2 do 4 proc. wynagrodzenia. Z kolei pracodawca dopłacałby składkę od 1,5 proc. do 4 proc. wynagrodzenia. W efekcie maksymalna wpłata na PPK w przypadku jednego pracownika mogłaby wynosić 8 proc. Obowiązywałaby coroczna dopłata z budżetu w wysokości 240 zł, a ponadto państwo dawałoby dodatkową "opłatę powitalną" w wysokości 200 zł.

Ustawa weszła w życie 1 stycznia 2019 r. z półrocznym vacatio legis. Największe firmy, zatrudniające powyżej 250 osób, zaczną stosować przepisy ustawy od 1 lipca 2019 r. Podmioty zatrudniające co najmniej 50 osób - od 1 stycznia 2020 r., a firmy zatrudniające co najmniej 20 osób - od 1 lipca 2020 r. Pozostałe podmioty będą musiały stosować ustawę od 1 stycznia 2021 r. Ten ostatni termin obowiązuje też podmioty należące do sektora finansów publicznych.

>>> Czytaj też: Semka: Jeśli przyjdzie PO, to będzie czyściło PiS do podłogi [WYWIAD]