Do inicjatywy mieszkańców, aby upamiętnić pięcioro zabitych 7 kwietnia 2017 r. przez Uzbeka Rachmata Akiłowa, dołączyły władze Sztokholmu, których przedstawiciele pozostawili na schodach w pobliżu miejsca zamachu wieniec kwiatów.

"Powrócimy do oficjalnych ceremonii, gdy powstanie pomnik. Teraz najważniejsze, że każdy może wyrazić swój smutek w taki sposób, w jaki uważa za naturalne" - oznajmiła burmistrz Sztokholmu Anna Koenig Jerlmyr.

Rodzice jednej z ofiar, 31-letniej belgijskiej turystki Mailys Dereymaeker, przyznali wcześniej z żalem, że naiwnie liczyli na otrzymanie od władz miasta zaproszenia na oficjalną uroczystość.

"Czujemy się opuszczeni przez szwedzkie władze. Nawet jeśli upłynął już czas, to taka uroczystość pomogłaby nam w żałobie i pokazała, że mieszkańcy Szwecji są zgodni i nie akceptują ataku na społeczeństwo" - mówił szwedzkiej agencji prasowej TT ojciec ofiary Erik Dereymaeker.

Reklama

Według niego "Szwecja sygnalizuje, że zamach nie był ważny ani dla kraju, ani dla ofiar, ani dla rodzin ofiar". "We wszystkich miastach Europy dotkniętych atakami terrorystycznymi powstały pomniki lub tablice. W Sztokholmie nie ma nic" - dodał Erik Dereymaeker.

Władze Sztokholmu zamierzają upamiętnić ofiary zamachu, ale nie zapadła jeszcze konkretna decyzja o formie ani lokalizacji monumentu. Witryna domu towarowego Ahlens, w którą uderzyła kierowana przez zamachowca ciężarówka, została przez prywatnego właściciela nieruchomości przebudowana. Z trudem mieszczą się tam kwiaty, więc tym bardziej nie ma tam miejsca na pomnik.

W zeszłym roku w pierwszą rocznicę zamachu w nabożeństwie w kościele Adolfa Fryderyka udział wzięli członkowie rządu, rodzina królewska, a także służby zaangażowane w akcję ratowniczą.

Po zamachu terrorystycznym w Sztokholmie na deptakach ustawiono nowe, cięższe zapory w postaci lwów oraz zamontowano więcej kamer monitoringu. Rząd zapowiadał zaostrzenie prawa antyterrorystycznego i wzmocnienie działań mających uniemożliwić w przyszłości podobne zdarzenia. Wciąż nie udało się uchwalić ustawy przewidującej karanie za współpracę z organizacją terrorystyczną. Projekt okazał się niekonstytucyjny. Nowe, bezpieczniejsze, ujednolicone dowody osobiste mają zostać wprowadzone dopiero w 2022 roku. Dziś mieszkańcy Szwecji mogą legitymować się dokumentami wydanymi przez kilkanaście różnych instytucji, np. zakłady pracy, co utrudnia policji weryfikację.

Minister spraw wewnętrznych Szwecji Mikael Damberg uważa jednak, że kraj ten jest dziś "lepiej przygotowany do walki z terroryzmem niż dwa lata temu". Za sukces uważa wzmocnienie współpracy ze służbami bezpieczeństwa innych krajów, szkolenia policji oraz lepsze wyposażenie funkcjonariuszy.

Do zamachu terrorystycznego doszło 7 kwietnia 2017 r., gdy Akiłow wjechał skradzioną ciężarówką w przechodniów, zabijając pięć osób i raniąc 14, a następnie uderzył w dom towarowy. W ciężarówce znaleziono materiały wybuchowe, które nie zdetonowały.

Kilka godzin po tym zdarzeniu Akiłow został aresztowany. Według prokuratora zamachowiec chciał "przestraszyć mieszkańców Szwecji i zmusić Szwecję do wycofania się z wojskowych działań szkoleniowych realizowanych przez globalną koalicję przeciwko Państwu Islamskiemu (IS)". W czerwcu ubiegłego roku został on skazany za terroryzm na dożywotnią karę więzienia.

Sprawca zamachu był robotnikiem budowlanym. Starał się o prawo stałego pobytu w Szwecji, ale w czerwcu 2016 roku jego wniosek został odrzucony, a w grudniu tego samego roku miał on dobrowolnie opuścić kraj. W lutym 2017 roku sprawa została przekazana policji; był wówczas poszukiwany, ale nie udało się go odnaleźć.

Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)