Nowe przepisy (które mają wejść w życie jeszcze w tym roku) umożliwią przedsiębiorcom bycie prosumentami energii odnawialnej. Będą oni mogli nie tylko produkować na własne potrzeby energię z OZE, ale także przesyłać nadwyżki do sieci elektroenergetycznej i rozliczać to z operatorem.

Jest wiele możliwości wykorzystania OZE w firmie. Można pokryć dach panelami fotowoltaicznymi albo postawić tam turbiny wiatrowe (także pionowe, idealne dla małych budynków). Panele fotowoltaiczne można też zamontować na terenie przylegającym do zakładu albo - w przypadku posiadania floty e-aut - na tzw. carportach.

Niewątpliwą wadą OZE jest ich niestabilność. Póki świeci słońce, póki wieje wiatr - energia jest dostarczana nawet w nadmiarze. Jednak gdy robi się ciemno lub bezwietrznie, dostawa ustaje. Można zmagazynować węgiel lub ropę naftową, ale nie wiatr. W przypadku mikroinstalacji podłączonych do sieci problem jest rozwiązany. Nadwyżka jest przekazywana operatorowi, a później - gdy OZE nie produkuje - “odbierana” (w postaci normalnej dostawy). Czy to jednak oznacza, że inwestor ma ograniczony wybór: podłączenie do sieci na warunkach operatora albo off-grid i niestabilność?

Tutaj z pomocą przychodzą magazyny energii. Jean-Michel Gheeraerdts, prezes CMI Energy prowadzącego największy w Europie pilotaż instalacji magazynującej zieloną energię mówi: „Rozwiązania w zakresie magazynowania i zarządzania energią są motorem rozwoju zielonych technologii. Pozwalają pozbyć się ich największej wady – przerywanej produkcji”. Technologia szybko się rozwija: jeszcze kilka lat temu cena zmagazynowania 1 kWh w magazynie litowo-jonowym wynosiła 1000 dolarów, dziś około 200 dolarów. W 2030 roku, jak przewiduje Bloomberg, będzie to kosztować około 60 dolarów.

Reklama

Na rynku pojawia się coraz więcej magazynów stacjonarnych, zbudowanych z baterii używanych wcześniej w pojazdach elektrycznych. W magazynie mogą służyć z powodzeniem jeszcze kilka, a nawet kilkanaście lat. Jeśli inwestora nie ogranicza miejsce lub ciężar samych magazynów, dostępne są też inne technologie.

Na świecie magazyny energii dla przemysłu rozwijają się w Chinach, USA i Australii. W Europie powstał wspomniany pilotażowy projekt w Belgii, magazyny są też w Wielkiej Brytanii i Niemczech. W Polsce zalety magazynów energii dostrzegają zarówno Polskie Sieci Elektroenergetyczne, jak i przedsiębiorcy, o czym świadczy rosnąca liczba ofert skierowanych właśnie do nich.

Impuls dla rozwoju systemów magazynowania energii wynika z zapotrzebowania na usługi regulacji częstotliwości. PSE chce swoim magazynem energii wspierać pracę sieci. Jednocześnie przyczyni się to do zmniejszenia emisji przez uelastycznienie systemu, dziś opierającego się przede wszystkim na węglu. „Magazyny energii mogą popchnąć sektor wytwarzania do przodu" - twierdzi Mariusz Kondraciuk, dyrektor Energy Management z Siemens Polska.

Systemy off-grid sprawdzają się w najtrudniejszych warunkach. Siemens instalował je na zniszczonej przez huragan wyspie Portoryko. Doświadczenia Siemensa można z powodzeniem zastosować na obszarach wiejskich (gdzie dziś dochodzi do wyłączeń energii), tam gdzie od niedawna spotykane są huraganowe wiatry (na które dotychczasowa sieć nie była przygotowana), ale i w przedsiębiorstwach. Pozwoli to zintegrować rozproszone, niestabilne źródła oraz zabezpieczyć sieci krajowe. Samo Portoryko po wdrożeniu 10 systemów mini-grid może bezpiecznie zwiększyć udział OZE w swoim miksie energetycznym.

Inwestycje w systemy wyspowe (off-grid) i mini-grid (mniejsza wersja instalacji off-grid) to domena przedsiębiorców prywatnych. Od 2014 roku na całym świecie widać rosnące zainteresowanie. Ma to związek ze spadkiem cen technologii stosowanych do wytwarzania i magazynowania energii. Rok 2018 był rekordowy, ponad 500 mln dolarów zainwestowano w prywatne systemy energetyczne, nie wliczane do państwowych zasobów elektroenergetycznych.

Systemy wyspowe mają też swoje wady. Mimo spadku cen wciąż nie należą do tanich. Sztuką jest właściwe zaprojektowanie, ponieważ źle przygotowana inwestycja może być bardzo trudna do zmodernizowania. Podłączanie nieplanowanych wcześniej urządzeń może rozregulować cały system, a w skrajnych przypadkach wywołać poważną awarię. Nie ma się też co oszukiwać: im więcej będzie instalacji wyspowych, tym mniejsze będą przychody spółek energetycznych, a przecież one wciąż będą utrzymywać całą infrastrukturę. Koszty jej utrzymania i modernizacji rozkładać się będą na mniej odbiorców. W skrajnym przypadku niewykluczone będzie wprowadzenie obowiązkowych opłat, które pozwolą na utrzymanie sieci krajowych.