Nie mamy żadnych powodów, żeby bronić ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry - powiedział w środę prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, pytany jak zachowają się ludowcy w głosowaniu nad wnioskiem o wotum nieufności dla szefa resortu sprawiedliwości.

Sejm zajmie się w środę wnioskiem o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. Lider PO Grzegorz Schetyna pytany przez dziennikarzy w Sejmie czego się spodziewa po tej debacie powiedział, że "po stronie rządowej będą bronić tego, co się działo w Ministerstwie Sprawiedliwości, tego przemysłu hejtu, nienawiści i wydawanych na to pieniędzy publicznych".

Kosiniak-Kamysz pytany w środę na konferencji prasowej, czy PSL zagłosuje za odwołaniem Ziobry, odpowiedział: "Nie mamy żadnych powodów, żeby bronić ministra Ziobry". "Wiemy, jak się w takich głosowaniach zachowywać. To jest minister, który w jednej osobie jest posłem, prokuratorem, ministrem i szefem partii - nie służy to dobrze Polsce" - oświadczył lider ludowców.

"Zmiany w sądownictwie, które się dokonały w ostatnich latach, nie zwiększyły udziału obywateli w wymiarze sprawiedliwości i kontroli obywateli nad wymiarem sprawiedliwości, nie obniżyły kosztów postępowań, nie ma więcej sprawiedliwości w wymiarze sprawiedliwości - jest więcej polityki, a jak polityka wchodzi jednymi drzwiami na salę sądową, to drugimi drzwiami ucieka z niej sprawiedliwość i z tych powodów będziemy głosować za odwołaniem ministra Ziobry ze stanowiska ministra sprawiedliwości" - zadeklarował Kosiniak-Kamysz.

Jak dodał, PSL zdaje sobie sprawę, że wniosek o wotum nieufności będzie nieskuteczny, ale - jak wskazał - można odwołać Ziobrę w wyborach.

Reklama

Szef PSL powiedział także, że ludowcy proponują rozdzielenie funkcji ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. "Do tego trzeba dołożyć wybór prokuratora generalnego w wyborach powszechnych i to daje szansę na niezależność prokuratury. Dla prokuratora generalnego, który pochodziłby z wyboru, odpowiedzialność przed rodakami, przed obywatelami, byłaby po prostu najważniejsza, a nie odpowiedzialność przed prezesem partii czy chęć utrzymania władzy" - przekonywał szef PSL.

Z artykułów publikowanych w drugiej połowie sierpnia przez portal Onet wynikało, że ówczesny wiceszef MS Łukasz Piebiak utrzymywał w mediach społecznościowych kontakt z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące niektórych sędziów, m.in. szefa Iustitii prof. Krystiana Markiewicza. Miało się to odbywać za wiedzą wiceministra. Po tych doniesieniach Piebiak podał się do dymisji.

W poniedziałek posłowie PO-KO poinformowali, że złożą do resortu sprawiedliwości ponaglenie, aby w trybie niezwłocznym udostępnił dokumenty związane z "aferą hejterską" dot. byłego wiceszefa resortu Łukasza Piebiaka. Jeżeli MS tego nie zrobi, sprawa zostanie skierowana do sądu administracyjnego - zapowiedzieli.

>>> Czytaj też: Kaczyński: Polsce brakuje rąk do pracy? Polacy powinni wracać z emigracji