rozmowie z BBC premier potwierdził, że plan zawiewać będzie kontrole celne na granicy między Irlandią Północną a Irlandią, ale zastrzegł, że będą one "absolutnie minimalnie" i "nie będą wymagać nowej infrastruktury".

UE poinformowała we wtorek, że nie otrzymała jeszcze z Londynu żadnych propozycji zastąpienia tzw. irlandzkiego backstopu.

Zapytany, czy uważa, że Wielka Brytania proponuje wystarczająco dużo, by przekonać UE do zmiany porozumienia, Johnson odpadł: "Tak, absolutnie tak uważam".

"Zatem z całym szacunkiem dla wszystkich tych, którzy obecnie się tym niepokoją - zwłaszcza w Irlandii - uważamy, że nasze propozycje są dobre i kreatywne. Ale rozumiem również, że przed nami może być jeszcze trudna droga" - mówił Johnson.

Reklama

Irlandzka publiczna stacja RTE podała w nocy z poniedziałku na wtorek, że propozycje miałyby polegać na stworzeniu w odległości ok. 7-15 kilometrów od granicy po obu jej stronach serii punktów odprawy celnej, a transport towarów pomiędzy takimi punktami byłby monitorowany przy pomocy nadajników GPS lub podobnych urządzeń.

We wtorek rano Johnson wyjaśniał, że te przecieki "wprowadzają w błąd" i "są nieprawdziwe". Zastrzegł przy tym, że nie będzie teraz upubliczniał propozycji, które dopiero zostaną złożone.

Według brytyjskich źródeł rządowych plany przedstawione zostaną w najbliższych dniach, być może już w środę lub czwartek. Z kolei w piątek mają się odbyć rozmowy brytyjskiego ministra ds. wyjścia z UE Stephena Barclaya z głównym unijnym negocjatorem Michelem Barnierem. Dziennik "Financial Times" napisał we wtorek, że jeszcze przed weekendem Johnson będzie wiedział, czy jest szansa na porozumienie z Unią.

Aby Wielka Brytania wyszła z UE z umową, jej warunki powinny zostać uzgodnione przed szczytem UE w dniach 17-18 października. Zgodnie z obecnie obowiązującym terminem brexit ma nastąpić 31 października i Johnson zapewnia, że do tego doprowadzi, niezależnie, czy będzie to wyjście z umową, czy też bez niej.

Największą przeszkodą w osiągnięciu porozumienia jest sprawa granicy między pozostającą częścią Zjednoczonego Królestwa Irlandią Północną a należącą do UE Irlandią. Aby zapobiec powrotowi twardej granicy, co jest postrzegane jako zagrożenie dla pokoju, podczas negocjacji unijno-brytyjskich uzgodniono tzw. irlandzki backstop. Dopuszcza on, że do czasu znalezienia rozwiązania Zjednoczone Królestwo pozostałoby w unii celnej i niektórych elementach wspólnego rynku UE. Z tego powodu wynegocjowana przez rząd byłej premier Theresy May umowa została trzykrotnie odrzucona przez Izbę Gmin. Także jej następca, Boris Johnson kategorycznie wyklucza utrzymanie backstopu.