Jak poinformowały władze obrony cywilnej Azorów, w efekcie silnego wiatru konieczna była ewakuacja blisko 200 osób, m.in. na wyspach Flores, Sao Jorge i Faial. Około 40 osób musiało opuścić swoje domy z powodu poważnych zniszczeń budynków wywołanych kataklizmem.

Kierujący akcją ratunkową Carlos Neves wyjaśnił, że blisko połowa zniszczeń, do których doszło w wyniku silnych wiatrów, miała miejsce na Faial. Zarówno tam, jak i na 8 innych wyspach Azorów huragan zrywał dachy z domów i przewracał drzewa.

W efekcie zalegających na jezdni obiektów, głównie konarów drzew, w środę rano nieprzejezdnych było na Azorach 61 dróg. Niektóre wyspy archipelagu zostały też na kilka godzin bez energii elektrycznej.

Premier Portugalii Antonio Costa uspokajała rano, że choć wciąż twa liczenie strat po przejściu żywiołu, a silne wiatry nie ustały, "największe zagrożenie już minęło".

Reklama

Szef portugalskiego rządu wyjaśnił, że straty mogły być większe, gdyby nie 1000 przeprowadzonych wcześniej akcji prewencyjnych.

Lorenzo jest uznawany za jeden z najsilniejszych huraganów, który pojawił się na Atlantyku i zmierza w kierunku Europy. W niedzielę rano osiągnął rekordową średnią prędkość 260 km na godzinę.

W środę rano największa prędkość wiatru została zanotowana na wyspie Corvo – 163 km na godzinę.

Meteorolodzy spodziewają się, że huragan dotrze do wybrzeży Portugalii kontynentalnej w czwartek. Zaznaczają jednak, że na odcinku między Azorami a Europą siła wiatru zmaleje.

Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)