Średnia długość życia spadła mimo najwyższych nakładów na opiekę medyczną na głowę mieszkańca - w roku 2017 wyniosły 10.224 USD na osobę, prawie dwa razy więcej niż wynosiły przeciętne takie wydatki (przeciętnie 5.280 USD) w 12 najbogatszych państwach członkowskich Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD).

Dla porównania średnia długość życia wyniosła w roku 2017 w Japonii 84,1 lat, w Australii 82,5, we Francji 82,4 w Kanadzie 81,9, w Wielkiej Brytanii 80,9 lat. W Polsce w roku 2017 średnia długość życia wyniosła 77.85 lat.

Spadek średniej długości życia Amerykanów jest spowodowany większą śmiertelnością osób w sile wieku, w wieku produkcyjnym od 25 – do 64 roku życia.

„Tracimy ludzi w najbardziej produktywnym okresie ich życia. Dzieci tracą rodziców, a pracodawcy mają coraz bardziej schorowanych pracowników” – stwierdził kierujący badaniami dr Steven Woolf z Uniwersytetu stanu Wirginia w komentarzu do wyników badań.

Reklama

Wśród najczęstszych przyczyn zgonów w tej grupie wiekowej autorzy opracowania wymienili, tak jak w poprzednich latach, „śmierć z rozpaczy” a więc samobójstwa, przedawkowanie narkotyków, alkoholizm, ale także choroby układu krążenia, spowodowane głównie otyłością i układu oddechowego.

Badania oparte na statystykach federalnych z okresu ostatnich prawie 30 lat wykazały w tej grupie wiekowej wzrost śmiertelności niezależnie od płci, rasy, pochodzenia etnicznego i miejsca zamieszkania.

Wzrost liczby zgonów spowodowanych przedawkowaniem narkotyków, autorzy opracowania tłumaczą epidemią uzależnienia od opioidów, substancji chemicznych o działaniu takim samym jak narkotyki z grupy opiatów, a więc opium i jego pochodnych.

Dr Woolf zwrócił uwagę, że największy wzrost liczby zgonów spowodowanych przedawkowaniem opioidami wśród osób młodych i w średnim wieku zanotowano w czterech stanach: Ohio, Pensylwanii, Kentucky i Indianie. Należą one do tzw. „pasa rdzy”, gdzie zostało zamkniętych wiele fabryk i zakładów przemysłu ciężkiego.

Początek tego zjawiska zbiegł się z kryzysem ekonomicznym w tych stanach – utratą miejsc pracy m. in. w hutach i fabrykach samochodów” – podkreślił dr Woolf.

>>> Polecamy: Grozi nam epidemia demencji. Tylko ok. 20 proc. chorych jest zdiagnozowanych