"Francja zdecydowanie potępia ataki skierowane przeciwko obecności sił międzynarodowej koalicji w Iraku oraz próby wtargnięcia na teren ambasady amerykańskiej w Bagdadzie" - oświadczyła przebywająca w rejonie cieśniny Ormuz Parly.

Minister podkreśliła także, iż Francja wyraża "pełną solidarność" ze Stanami Zjednoczonymi.

Od dwóch dni przed amerykańską ambasadą w Bagdadzie nie ustają gwałtowne protesty przeciw amerykańskim nalotom w Iraku na cele związane z szyicką milicją Kataib Hezbollah. We wtorek kilkuset demonstrantów podpalało opony, wznosiło okrzyki i rzucało kamieniami w funkcjonariuszy ochrony i policję. Demonstranci wyłamali jedną z bram placówki i wtargnęli na jej teren.

W środę manifestanci ponownie wdarli się na teren kompleksu ambasady, po czym zniszczyli recepcję, gdzie wzniecili ogień i powybijali wiele szyb w oknach. Próbowali sforsować także drugą bramę wjazdową na teren ambasady, którą również podpalili.

Reklama

W obliczu trudnej do opanowania sytuacji amerykańscy żołnierze strzegący budynku użyli przeciw demonstrantom gazu łzawiącego i granatów ogłuszających. Na miejscu wydarzeń pojawili się oficerowie armii irackiej, którzy próbowali namówić protestujących do rozejścia się.

Biały Dom uważa, że za obecnymi, gwałtownymi protestami przed ambasadą amerykańską w Bagdadzie stoi Iran. Amerykańskie media podkreślają, że manifestacja została zwołana przez szyickie bojówki w Bagdadzie znane ze swych proirańskich sympatii. Iran odrzuca te oskarżenia (PAP)

zm/