Prezydent: Nie ma sygnałów, aby było niebezpieczeństwo dla Polski

Monitorujemy sytuację na Bliskim Wschodzie; nie ma żadnych sygnałów, aby było jakiekolwiek niebezpieczeństwo dla Polski czy Polaków - powiedział prezydent Andrzej Duda w niedzielnym wywiadzie w TVP Info. Dodał, że jest to sytuacja, która "może eskalować w różnych kierunkach".

Prezydent w programie "Gość Wiadomości" zapewnił, że sytuacja na Bliskim Wschodzie jest "cały czas bardzo szczegółowo monitorowana". Jak zaznaczył, po konsultacjach z ekspertami i byłymi polskimi ambasadorami "jednoznaczny pogląd był taki – Polska nie uczestniczy w tym wydarzeniu". "Polacy i Polska mają dobrą relację w Iranie. Myśmy w żaden sposób w tym nie wzięli udziału i nie ma żadnych sygnałów, aby było jakiekolwiek niebezpieczeństwo dla Polski czy Polaków wynikające z tego zdarzenia" - zwrócił uwagę. Dodał, że sytuacja na Bliskim Wschodzie "może eskalować w różnych kierunkach".

Głowa państwa podkreśliła, że polscy żołnierze w Iraku "nie pełnią dziś żadnej misji wojennej". "To nie jest misja bojowa, to jest misja szkoleniowa, o charakterze stabilizacyjnym, więc można śmiało mówić, że jest to misja realizowana z celach pokojowych. Oczywiście, natychmiast skontaktowaliśmy się z naszym kontyngentem. Rozmawialiśmy z nimi, jak wygląda sytuacja, czy jest zagrożenie. Podjęto decyzję, aby zawiesić na razie działania naszego kontyngentu" - powiedział.

Reklama

"Wycofamy wojsko z Iraku, jeśli władze tego kraju tego zechcą"

Polskie oddziały w Iraku zostaną wycofane z tego kraju, jeżeli władze nie będą chciały jego obecności i będzie zgoda sojuszników z NATO - powiedział w niedzielę prezydent Andrzej Duda w TVP1.

"Jesteśmy tam przede wszystkim dla Iraku, żeby przywrócić pokój, spokój, rozwiązać konflikt. Po to służyli nasi żołnierze. Jeżeli władze Iraku nie będą chciały, aby nasz kontyngent był w ich kraju i pomagał, i jak będzie wspólna decyzja w ramach NATO, to oczywiście wycofamy naszych żołnierzy" - oświadczył Duda.

Władze Iraku mają prawo do suwerennych decyzji, na razie taką rezolucję podjął iracki parlament, czy i jak będzie ją wykonywał rząd, przekonamy się - dodał prezydent. Jak dodał, dla niego najważniejsze jest bezpieczeństwo Polski i wszystkie działania są temu podporządkowane.

Andrzej Duda poinformował też, że nie widzi powodu by zwoływać Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Jak dodał, zwoływał RBN wtedy, gdy były podejmowane strategiczne decyzje o ustanowieniu obecności wojsk NATO na wschodniej flance Sojuszu, również i w Polsce. "To były fundamentalne decyzje na dziesięciolecia" - podkreślił.

"Dzisiaj takiego problemu o charakterze strategicznym nie ma" - ocenił.

Jak dodał, w jego opinii mamy dziś dwie kwestie - zagrożenia na Bliskim Wschodzie, które dziś nie ma bezpośredniego oddziaływania na Polskę i polskich obywateli, oraz uroczystości w związku z 75. rocznicą wyzwolenia obozu Auschwitz. Duda wskazał, że również i w tym roku rocznicowe uroczystości odbędą się na terenie byłego obozu.

Zaznaczył, że prywatna fundacja organizuje w Jerozolimie "Światowe Forum Holocaustu" - spotkanie, które odbywa się od pięciu lat. Wskazał, że w tym roku będzie obecny prezydent Rosji, przedstawiciele Francji, Niemiec i również on, jako Prezydent RP został zaproszony. Ale zwrócił się do organizatorów z "jednym zasadniczym oczekiwaniem". "Że jako przedstawiciel kraju, którego najwięcej obywateli zostało zamordowanych w Auschwitz będzie mógł tam zabrać głos" - podkreślił. Nie ma jednak zgody organizatorów na to, żeby prezydent Polski tam przemawiał i on się z tym nie zgadza.

Wyjazd do Izraela

Dla mnie warunkiem koniecznym jest to, abym jako prezydent Polski mógł zabrać tam głos obok innych prezydentów - powiedział prezydent Andrzej Duda pytany o wyjazd do Izraela na World Holocaust Forum.

Podczas wywiadu w TVP Info prezydent został zapytany, czy pojedzie do Izraela na 5. World Holocaust Forum, które odbędzie się 22 i 23 stycznia. Gościem wydarzenia ma być prezydent Rosji Władimir Putin.

Prezydent Duda powiedział, że sprawa wyjazdu jest nadal rozważana, a on sam jest w kontakcie z władzami Izraela i instytutem Yad Vashem.

"Dla mnie warunkiem koniecznym jest to, abym jako prezydent Polski mógł zabrać tam głos obok innych prezydentów, obok prezydenta Putina, obok prezydenta Steinmeiera, żebym mógł o cierpieniu Polaków, także polskich Żydów, polskich obywateli, mógł tam mówić, o stratach jakie ponieśliśmy w wyniku II wojny światowej, Holokaustu i tego w jaki sposób II wojna światowa na nas spadła, w jaki sposób została wywołana, abym mógł mówić o prawdzie historycznej, prawdzie, która niestety w ostatnim czasie jest zakłamywana" - powiedział.

Słowa Putina o Polsce

Uważam, że Polska zareagowała adekwatnie do słów prezydenta Rosji Władimira Putina, dlatego, że odczytaliśmy to jako prowokację skierowaną pod naszym adresem - ocenił prezydent Andrzej Duda w niedzielę w TVP Info.

Przed świętami Bożego Narodzenia prezydent Rosji skrytykował wrześniową rezolucję Parlamentu Europejskiego dotyczącą wybuchu II wojny światowej. Putin wyraził m.in. ocenę, że przyczyną II wojny światowej był nie pakt Ribbentrop-Mołotow, a pakt monachijski z 1938 r. Mówił też o wykorzystywaniu przez Polskę układu z Monachium do realizacji roszczeń terytorialnych dotyczących Zaolzia. Przekonywał też m.in., że we wrześniu 1939 r. Armia Czerwona w Brześciu nie walczyła z Polakami i w tym kontekście "niczego Polsce Związek Radziecki w istocie nie odbierał".

Do słów prezydenta Rosji odniósł się premier Mateusz Morawiecki. "Prezydent Putin wielokrotnie kłamał na temat Polski. Zawsze robił to w pełni świadomie. Zwykle dzieje się to w sytuacji, gdy władza w Moskwie czuje międzynarodową presję związaną ze swoimi działaniami. I to presję nie na historycznej, a na jak najbardziej współczesnej scenie geopolitycznej" - czytamy w oświadczeniu szefa polskiego rządu.

Duda był pytany w Telewizji Polskiej, czy Polska zareagowała adekwatnie do sytuacji. "Oczywiście, że zareagowaliśmy adekwatnie do sytuacji, dlatego, że odczytaliśmy to, i ja, i eksperci, jako prowokację po prostu skierowaną pod naszym adresem, przede wszystkim właśnie przez tymi wielkimi uroczystościami i uznaliśmy w związku z tym, że jakakolwiek gwałtowna reakcja wywołałaby tylko awanturę, która prowadziłaby do nie wiadomo jakich skutków i że skoro prezydent Putin podjął decyzję, żeby w tak drastyczny sposób się wypowiedzieć, to znaczy, że miał w tym swój cel - nie ma tutaj przypadkowych wypowiedzi" - ocenił.

Prezydent zaznaczył, że Polska nie dała się Rosji sprowokować. "Bardzo dobrze zachowała się światowa opinia publiczna. Było z całego świata bardzo wiele głosów potępiających tę wypowiedź, zaprzeczających tym wypowiedziom" - powiedział. "Myśmy się zachowali w sposób bardzo stonowany i wyważony - taka była nasza decyzja. Podjęliśmy decyzję o interwencji MSZ, MSZ wezwało rosyjskiego ambasadora. Następnym krokiem wobec rosyjskich odpowiedzi było oświadczenie premiera" - dodał.

Rada Gabinetowa

Na najbliższy wtorek 7 stycznia na godz. 14 zwołuję Radę Gabinetową m.in. w sprawie tego, co się będzie działo w związku obchodami rocznicy wyzwolenia Auschwitz i sytuacji na Bliskim Wschodzie - powiedział prezydent Andrzej Duda w niedzielnym wywiadzie udzielonym w TVP Info.

"Podjąłem decyzję i poinformowałem już o tym pana premiera, że na najbliższy wtorek 7 stycznia na godz. 14 w Pałacu Prezydenckim zwołuję Radę Gabinetową, czyli spotkanie prezydenta RP i rządu całego, gdzie będziemy się zastanawiali nad strategią dalszego działania" - powiedział Duda.

Rada Gabinetowa zwoływana jest przez prezydenta dla omówienia spraw szczególnie ważnych dla interesu państwa. Radę tworzy Rada Ministrów obradująca pod przewodnictwem prezydenta; Radzie nie przysługują kompetencje rządu.

Prezydent zaznaczył, że spotkanie będzie dotyczyć dwóch kwestii. "Z jednej strony tego, co będzie się działo w najbliższym czasie również i w Izraelu w związku z obchodami 75. rocznicy wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz-Birkenau, ale z drugiej strony, także i sytuacji na Bliskim Wschodzie, bo - jak doskonale wiemy - Bliski Wschód to także Izrael" - podkreślił Andrzej Duda.

Dodał, że są to ważne kwestie, bo dotyczą m.in. "rosyjskiej polityki, jakiej można się w tym kontekście spodziewać oraz "tematów gospodarczych". "Gdyby, co mam nadzieję nie nastąpi, dochodziło do jakiejś eskalacji na Bliskim Wschodzie, to my musimy być na to przygotowani, również gospodarczo i o tym trzeba dyskutować" - mówił prezydent.

Podkreślił też, że z jednej strony jest to kwestia polityki historycznej, z drugiej kwestia polityki surowcowej, a z trzeciej strony jest to kwestia polityki militarnej. "Generalnie to są bardzo poważne kwestie bezpieczeństwa, które wymagają spotkania władzy wykonawczej. Tak uznałem, żeby nadać temu rzeczywiście poważną rangę Rady Gabinetowej i w takiej formule spotkamy się w najbliższy wtorek i o konkluzjach tego spotkania oczywiście opinia publiczna zostanie poinformowana" - powiedział prezydent.

Duda o wizycie marszałka Senatu w Brukseli: załatwiajmy nasze sprawy na miejscu

Apeluję o odpowiedzialność, załatwiajmy nasze sprawy na miejscu, szanujmy demokratyczne decyzje - tak prezydent Andrzej Duda skomentował zaplanowaną na środę wizytę marszałka Senatu w Brukseli, gdzie ma rozmawiać m.in. na temat ustawy sądowej.

Prezydent Andrzej Duda był pytany w niedzielę w TVP Info o planowaną na 8 stycznia wizytę marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego w Brukseli i jego zaplanowane rozmowy na temat ustawy sądowej z wiceszefową Komisji Europejskiej Vierą Yourovą.

"To jeżdżenie ciągłe na skargi do Brukseli i gdzie się da ze strony polityków opozycyjnych rzeczywiście jest męczące i może być dla niektórych osób nawet irytujące" - powiedział prezydent.

"Staram się podchodzić do tego spokojnie, ale przede wszystkim apeluję o odpowiedzialność. Załatwiajmy swoje sprawy na miejscu, szanujmy demokratyczne decyzje, które były podjęte także i przez wyborców" - dodał.

"Oczywiście pan marszałek ma prawo się wypowiedzieć, ale temu przede wszystkim służy Senat, niech Senat najpierw przeanalizuje ustawę, niech będzie jakaś rzeczowa dyskusja, niech w tej dyskusji zostaną przedstawione jakieś argumenty, a nie żeby to się wszystko sprowadzało do skarżenia na Polskę poza granicami kraju" - mówił Andrzej Duda.

Przekonywał, że te skargi "opierają się zwyczajnie na kłamstwie", bo w ustawie sądowej są rozwiązania, które występują w systemach prawnych wielu państw.

Pod koniec grudnia ub.r. rzecznik KE Christian Wigand poinformował, że Komisja Europejska zwróciła się w liście do: prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu o wstrzymanie prac nad zmianami dotyczącymi ustaw sądowych do czasu przeprowadzenia konsultacji. W liście wiceszefowa KE Viera Jourova zachęciła mocno polskie władze do skonsultowania z Komisją Wenecką Rady Europy ówczesnego projektu i zachęciła wszystkie organy państwa do wstrzymania procedowania nad projektem do czasu przeprowadzenia wszystkich niezbędnych konsultacji. Sejm uchwalił jednak wówczas nowelizację, którą teraz zająć ma się Senat.

Marszałek Senatu 8 stycznia poleci do Brukseli, gdzie ma się spotkać z wiceszefową KE. W niedawnej rozmowie z PAP Grodzki oświadczył, że marszałek Senatu ma prawo do konsultacji z przyjaciółmi z Unii Europejskiej - odpowiedział w ten sposób na zarzut, że konsultując sprawę noweli ustawy sądowej z wiceszefową KE Vierą Yourovą przenosi polskie spory za granicę. Wysłał też list do Komisji Weneckiej z prośbą o zaopiniowanie ustawy sądowej.

Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel oceniał, że marszałek Senatu próbuje osadzić się w roli pewnego alternatywnego ośrodka - jeśli chodzi o przekaz polityki zagranicznej.

Także szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski wyraził w ubiegłym tygodniu "stanowcze oczekiwanie", żeby Grodzki odwołał swoją wizytę w Brukseli. Grodzki odpowiedział, że nikt trzeciej osobie w państwie nie będzie dyktować, co ma robić.

Uchwalona przez Sejm 20 grudnia br. nowelizacja m.in. Prawa o ustroju sądów i ustawy o Sądzie Najwyższym, a także o sądach administracyjnych, wojskowych i prokuraturze m.in. wprowadza odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów za działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, za działania kwestionujące skuteczność powołania sędziego oraz za "działalność publiczną niedającą się pogodzić z zasadami niezależności sądów i niezawisłości sędziów". Ustawą Senat ma się zająć na posiedzeniu 15-17 stycznia.

>>> Czytaj też: Parlament Iraku chce wycofania obcych wojsk z kraju