W przyszłym miesiącu rząd zajmie się Założeniami do umowy partnerstwa – dokumentem, który zdecyduje, na co i w jaki sposób będziemy wydawać fundusze europejskie w latach 2021–2027. Jest szansa, że kluczowy etap negocjacji z Brukselą zamkniemy jeszcze w tym półroczu.
Na razie nie jest znana wielkość puli funduszy, ale udało się już wynegocjować kształt rozporządzeń, jak te pieniądze będą inwestowane (uzgodniono trzy obszary: programowanie, warunki podstawowe oraz zarządzanie i kontrola; zostały jeszcze rozporządzenia o charakterze technicznym, dotyczącym np. ewaluacji czy promocji).
W przyszłym miesiącu istotny krok naprzód w kontekście przygotowań do nowej perspektywy finansowej wykonać ma polski rząd. – Założenia do umowy partnerstwa będą przedstawione Radzie Ministrów, tam też pojawią się pewne propozycje wariantów programów operacyjnych. Po przyjęciu założeń przez rząd będziemy pracować już nad ostateczną wersją dokumentu. Ważną kwestią jest ustalenie linii demarkacyjnej, czyli podziałów między krajowe i regionalne programy, by te interwencje nie pokrywały się między sobą – mówi DGP Małgorzata Jarosińska-Jedynak, minister funduszy i polityki regionalnej.
Trudnością w ustaleniu ostatecznego kształtu umowy partnerstwa jest to, czy dojdzie do podziału administracyjnego Mazowsza, co mogłoby oznaczać konieczność przedstawienia Brukseli nie 16, ale 17 regionalnych programów operacyjnych. Nie wiadomo też, ile pieniędzy z polityki spójności trzeba będzie przesunąć do funduszu transformacji energetycznej.

>>> Czytaj też: Airbnb zapłaci podatek? Resort finansów chce, aby firmy dzieliły się zyskami tam, gdzie prowadzą biznes

Reklama