"Moim postulatem jest zwiększenie wsparcia na rozwój i innowacje do 2 proc. PKB. 2 proc. PKB to długo oczekiwana - szczególnie przez świat nauki - deklaracja ze strony państwa, która sprawiłaby, że byłyby pieniądze na rozwój m.in. takich uczelni, które powoli, nie w świetle kamer, umierają" – powiedział Biedroń na konferencji prasowej przed spotkaniem z mieszkańcami i społecznością Wyższej Szkoły Stosunków Międzynarodowych w Chełmie.

Biedroń podkreślił, że wspieranie takich szkół wyższych, ulokowanych w miastach średniej wielkości, służy rozwijaniu tych miast, które na transformacji po 1989 r. straciły najwięcej. "Te miasta wymagają szczególnej atencji, szczególnego zainteresowania ze strony państwa i można odnieść wrażenie, że tego zainteresowania dzisiaj brakuje" – powiedział.

Kandydat Lewicy powiedział, że PiS obiecało takie zainteresowanie, ale niestety zawiodło oczekiwania wielu mieszkańców m.in. wschodniej Polski, ponieważ m.in. nie zadbało w wystarczający sposób o usługi publiczne i wsparcie uczelni. "Co z tego że od czasu do czasu są jakieś dotacje? Potencjał tych uczelni może być jeszcze bardziej wykorzystany" – zaznaczył. Podkreślił, że wiele z największych uczelni na świecie - jak np. Yale, Oxford, Uppsala – znajduje się w miastach małej i średniej wielkości i te ośrodki są wspierane przez państwo.

Biedroń odniósł się także do tematu koronawirusa, który – jak stwierdził - zdominował kampanię wyborczą. Zaapelował do wszystkich sił politycznych o rozwagę i spokój w tej sprawie. "Nie potrzebujemy histeryzowania, jak widzieliśmy to wczoraj. Niektórzy z kandydatów chyba już przekraczają taką granicę histerii" – powiedział Biedroń.

Reklama

Jego zdaniem to prowadzi do dezinformacji, chaosu i paniki u niektórych osób. "Ludzie wykupują z aptek różne produkty, których potem może zabraknąć, żeby odpowiednio przeciwdziałać tej epidemii" - mówił.

"Apeluję do niektórych o umiarkowanie w ocenach, bo to nie pomaga w uspakajaniu nastrojów społecznych" – dodał.

Biedroń powtórzył też, że gdy zostanie prezydentem, będzie działał na rzecz przywrócenia wyższych emerytur dawnym funkcjonariuszom PRL, które obniżone zostały na mocy ustawy dezubekizacyjnej. "Jako prezydent, jeśli parlament nie wyjdzie z taka inicjatywą albo rząd, zainicjuję taka ścieżkę ustawodawczą, żeby te prawa nabyte przywrócić" – powiedział Biedroń.

"Prawa nabyte w tym przypadku muszą zostać przywrócone. Państwo musi zapewniać swoim obywatelom ciągłość, jeśli chodzi o funkcjonowanie państwa. Kiedy nie ma zaufania do prawa, to tworzy się degrengolada społeczna, tworzy się anarchia prawna" – tłumaczył.

Podkreślił, że w tej sprawie staje po stronie tych, których prawa zostały ograniczone i odebrane. "Nie może być tak, że stenotypistka, sekretarka, kierowca, którzy wiernie służyli państwu, zostają pozbawieni swoich emerytur, są one ograniczane, tylko dlatego, że jest to zemsta polityczna, w tym przypadku konkretnej partii politycznej. To niedopuszczalne w państwie prawa, w którym respektujemy konstytucję" – dodał Biedroń.

Biedroń poinformował, że w Chełmie powstał 526 Komitet Biedronia. W sobotę kandydat Lewicy spotka się jeszcze z mieszkańcami Włodawy w Lubelskiem.(PAP)

Autorka Renata Chrzanowska