Płynący z pobliskiego Madagaskaru pod brytyjską banderą statek Sun Princess z ok. 2 tys. pasażerów dotarł na wyspę Reunion na Oceanie Indyjskim w niedzielę rano. Kilkudziesięciu mieszkańców Reunionu próbowało zablokować pasażerom wyjście na ląd z obawy, że na pokładzie mogą znajdować się ludzie zakażeni koronawirusem. Policja użyła gazu łzawiącego przeciwko protestującym.

Do incydentu doszło zaledwie kilka godzin po starciach policji z demonstrantami na innym francuskim terytorium zamorskim - karaibskiej wyspie Martynika. Jej mieszkańcy blokowali w sobotę lotnisko Aime Cesaire, gdzie wylądował samolot z turystami z Mediolanu. Protestujący rzucali kamieniami i butelkami w przyjezdnych, domagając się ścisłej kontroli stanu ich zdrowia.

Ani na Martynice, ani na Reunionie nie stwierdzono do tej pory przypadków zakażenia koronawirusem Covid-19, który rozprzestrzenia się głównie w Chinach, a także w Europie.

"Oczywiście nie jesteśmy przeciwni przyjazdowi turystów, są oni niezbędni dla rozwoju naszej gospodarki. Chcemy tylko mieć pewność, że nie ma ryzyka rozprzestrzeniania się koronawirusa" - powiedział jeden z protestujących na Reunionie, cytowany przez AFP.

Reklama

Kiedy statek Sun Princess przypłynął na Reunion, urzędnik ds. zdrowia oferował pasażerom maski i ulotki na temat koronawirusa. "Nie wiemy, czy ci ludzie są chorzy, nie zostali przebadani. To bardzo niebezpieczne" – mówił jeden z protestujących. Ale turyści nie brali ani masek ani ulotek, a mieszkańcy nie wiedzą, czy zmierzono im temperaturę - podkreślił.

13 lutego liniowiec został zawrócony z Madagaskaru z powodu kwarantanny, której zażądały władze wyspy w związku z postojem wycieczkowca w Tajlandii, jednym z krajów, w których panuje epidemia koronawirusa. Okres inkubacji wirusa wynosi 14 dni.

>>> Czytaj też: Polacy robią zapasy żywności na wypadek epidemii koronawirusa