Wcześniej na konferencji przewodniczących PE zapadła decyzja, że posiedzenie eurodeputowanych będzie miało miejsce jak zwykle we Francji. Spowodowało to jednak niezadowolenie części eurodeputowanych, którzy obawiają się epidemii koronawirusa.

Przewodniczący grupy EKR Ryszard Legutko i Raffaele Fitto wystosowali nawet list do Sassolego zaznaczając, że w Brukseli jest cała potrzebna infrastruktura, by przeprowadzić sesję. Ostatecznie Włoch zmienił wcześniejszą decyzję pod wpływem informacji od służb medycznych i deputowani nie będą musieli jechać do Francji.

"Dziś o godzinie 18 otrzymałem zaktualizowany raport od służb medycznych Parlamentu Europejskiego na temat rozprzestrzeniania się COVID-19, w którym stwierdzono, że ryzyko zdrowotne uważa się za znacznie wyższe, jeżeli sesja plenarna Parlamentu w przyszłym tygodniu odbyłaby się w Strasburgu" - podkreślił w oświadczeniu Sassoli.

Na podstawie tej oceny zdecydował, że nie ma "niezbędnych warunków bezpieczeństwa", by przeprowadzać zwykłe posiedzenie PE Strasburgu w przyszłym tygodniu. "Poinformowałem o tym władze francuskie i podziękowałem im za współpracę w ostatnich dniach" - oświadczył Sassoli.

Reklama

Posłowie do Parlamentu Europejskiego zbierają się w Strasburgu co miesiąc na czterodniowe sesje, bo wymaga tego prawo UE. Resztę czasu spędzają w Brukseli, gdzie głównie odbywa się praca w komisjach i grupach politycznych. W belgijskiej stolicy odbywają się też tzw. mini sesje, które trwają półtora dnia.

O ile eurodeputowani zwykle przylatują na sesję do Strasburga z krajów członkowskich, to ci którzy na stałe mieszkają w Brukseli i większość personelu musi wsiadać do pociągów i samochodów i jechać ponad 400 km z belgijskiej stolicy do Alzacji. Ta ogromna operacja logistyczna kosztuje UE setki milionów euro rocznie, ale nie ma szans na zmianę tego stanu rzeczy bo wymagałoby to nowelizacji traktatów, a Francja się na to nie zgadza.

Do tej pory we Francji wykryto 423 przypadki koronawirusa, odnotowano także siedem zgonów. W samym Strasburgu, gdzie siedzibę ma Parlament Europejski, jest jednak dopiero jeden zgłoszony przypadek. Z kolei w samych instytucjach UE w Brukseli (Radzie UE i Europejskiej Agencji Obrony) zidentyfikowano dwa przypadki. W sumie w Belgii jest 50 chorych; na razie w kraju tym nie ma ofiar śmiertelnych.

>>> Czytaj też: Francuska dziennikarka: Nie będziemy ryzykować kryzysu gospodarczego, by uratować kilka tuzinów ludzi