Eksperci ONZ zwracali uwagę na wiarygodne doniesienia o nawet ponad milionie muzułmanów przetrzymywanych w obozach internowania w Sinciangu na zachodzie ChRL. Chińskie władze początkowo zaprzeczały istnieniu sieci takich placówek, a później zaczęły je określać jako „centra kształcenia zawodowego”.

W grudniu gubernator Sinciangu Shohrat Zakir oświadczył w rozmowie z dziennikarzami, że wszyscy podopieczni objęci programem „trzy nauki, jedno usuwanie” zakończyli już szkolenia i „z pomocą rządu znaleźli stabilne zatrudnienie, poprawili jakość swojego życia i są szczęśliwi”.

Australijski Instytut Polityki Strategicznej (ASPI) twierdzi jednak, że istnieją dowody, iż wielu Ujgurów jest teraz zmuszanych do pracy w fabrykach, zarówno w Sinciangu, jak i w innych chińskich prowincjach. Wydaje się, że niektóre fabryki korzystają z pracy Ujgurów przywiezionych tam bezpośrednio z „obozów reedukacji” - napisano w raporcie ASPI opublikowanym w marcu.

ASPI twierdzi, że zidentyfikował 27 zakładów w dziewięciu prowincjach Chin, które używały ujgurskiej siły roboczej przewiezionej z Sinciangu od 2017 roku. Fabryki same przedstawiają się jako elementy łańcuchów dostaw dla 83 znanych na świecie marek.

Reklama

Wśród chińskich i zagranicznych firm, które „być może nieświadomie” korzystały z pracy Ujgurów poza Sinciangiem, wymieniono Apple, Della, Mercedes-Benz i Nike. Marki mogły nie zdawać sobie sprawy z potencjalnego wykorzystywania Ujgurów, ponieważ międzynarodowe firmy nie kontaktują się bezpośrednio z każdym poddostawcą.

Niektóre marki oświadczyły, że poleciły dostawcom zakończyć współpracę z fabrykami z raportu ASPI, a inne, że nie zawierały z nimi bezpośrednio żadnych umów. Żadna marka nie była jednak w stanie wykluczyć takiego związku niżej w swoich łańcuchach dostaw - zaznacza australijski instytut.

W raporcie opisano m.in. fabrykę na wschodzie Chin, produkującą buty dla amerykańskiej firmy Nike. Na terenie zakładu znajdują się wieżyczki strażnicze, płoty z drutem kolczastym i policyjne stróżówki, a ujgurskim pracownikom, w przeciwieństwie do Chińczyków Han, nie zezwala się na wyjazd do domu na święta – podał ASPI.

Według instytutu Ujgurom jest „ekstremalnie trudno” odmówić lub uciec przed taką pracą, ponieważ towarzyszy jej aparat zatrzymań i indoktrynacji politycznej zarówno w Sinciangu, jak i poza nim. „Oprócz ciągłego nadzoru, groźba arbitralnego zatrzymania wisi nad przedstawicielami mniejszości, którzy odmawiają udziału w promowanych przez rząd programach zatrudnienia” - napisano.

Chińskie władze zaprzeczały, jakoby Ujgurzy byli wykorzystywani do pracy wbrew ich woli. Według chińskich mediów państwowych udział w programach zatrudnienia jest dobrowolny.

Grupa członków amerykańskiego Kongresu zaproponowała tymczasem w marcu projekt ustawy, która wymagałaby od importerów w USA uzyskania od rządu tego kraju zaświadczenia, że przy produkcji towarów nie korzystano z przymusowej pracy Ujgurów w Sinciangu. Obecnie przepisy zakazują jedynie importu produktów, jeśli istnieją dostateczne dowody na pracę przymusową.

Projekt przedstawili m.in. republikański senator Marco Rubio i demokrata z Izby Reprezentantów James McGovern, którzy kierują ponadpartyjną komisją kongresową ds. Chin (CECC). Komisja oceniła, że praca przymusowa w obozach internowania oraz poza nimi była częścią „systematycznych represji” wobec mniejszości w regionie Sinciang.

Według CECC pojawiły się wiarygodne doniesienia, że wśród produktów, jakie co najmniej częściowo wytwarzano przy użyciu pracy przymusowej w Sinciangu, były tekstylia, telefony komórkowe, artykuły spożywcze, buty, herbata i rękodzieło. Według komisji w Sinciangu zatrzymanych zostało łącznie 1,8 mln Ujgurów i przedstawicieli innych mniejszości.(PAP)