"Rozruch gospodarki będzie wymagał czasu, a niektóre rodzaje aktywności i wydatków będą się normalizować dłużej niż inne. Widmo nawrotu epidemii będzie wpływać na decyzje firm, konsumentów i decydentów. Dlatego też najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest odbicie koniunktury w kształcie litery U' i powolny powrót do świat sprzed pandemii" - czytamy w raporcie "Gospodarka w czasach pandemii. Spojrzenie sektorowe na bazie pierwszych doświadczeń globalnych".

Bank wskazuje, że w ujęciu globalnym już teraz niemal pewny jest poważny kryzys w wielu sektorach. Jak wynika z analizy, na skutek pandemii światowa gospodarka w 2020 r. może znaleźć się w najgłębszej recesji od czasu Wielkiego Kryzysu Gospodarczego lat 30-tych XX w.

"Przykładem mogą być pasażerskie linie lotnicze, które odnotowały spadek przewozów o blisko 90% i z tego powodu spodziewają się spadku przychodów o ponad 300 mld USD w całym 2020 r. Wśród innych silnie narażonych branż można wskazać m.in. turystykę i hotelarstwo, usługi, branżę modową, przemysł motoryzacyjny, maszynowy i meblarski, transport towarów czy sektor paliwowy" - czytamy w materiale.

Branże szczególnie wrażliwe na skutki epidemii to także produkcja i dystrybucja produktów innych niż dobra pierwszej potrzeby, a także niektóre usługi biznesowe dla firm.

Zdaniem ekonomistów, w przypadku branży lotniczej "narodowy przewoźnik" będzie potrzebował wsparcia przez państwo (kolejne obciążenie budżetu).

W przypadku branży transportowej autorzy raportu zwracają uwagę na bardzo duże rozdrobnienie w transporcie drogowym - ryzyko upadłości małych i średnich przewoźników (utrata płynności).

"Polski przemysł maszynowy jest dość silnie narażony na spadek popytu zagranicznego (udział eksportu w sprzedaży wynosi ponad 50%, głównym odbiorcą są Niemcy odpowiadające za 26% krajowego eksportu). Część krajowych podmiotów może być szczególnie dotknięta erozją marż (koncentracja na względnie prostych wyrobach i tym samym ograniczona przestrzeń do obniżania cen. W czasach dekoniunktury polscy producenci mogą stanowić alternatywę dla droższej produkcji zachodniej" - czytamy w raporcie.

W przypadku sektora motoryzacji ekonomiści wskazują, że przewagi kosztowe i bliskość Polski mogą się okazać jeszcze większym atutem niż dotychczas przy rewizji strategii przez koncerny.

Branże najsilniej narażone na skutki epidemii koronawirusa wytwarzają ok. 25% polskiego PKB, zatrudniając ok. 3,6 mln pracowników, wskazują ekonomiści.

Odporne na pandemię COVID-19 mogą okazać się - zdaniem autorów raportu - sektory rolno-spożywczy i farmaceytyczny, a także silne wzrosty sprzedaży odnotowują niektóre segmenty e-commerce i obsługujące je usługi kurierskie. Dużym zainteresowaniem cieszą się też produkty ICT, umożliwiające pracę zdalną i wirtualną komunikację izolujących się społeczeństw.

"Obecna sytuacja jest sytuacją bez precedensu. Na szczęście dla krajowej gospodarki istnieją branże, które nie tylko są odporne na kryzys, ale nawet mogą wyjść z niego wzmocnione i z lepszymi perspektywami na przyszłość. Jest to na przykład branża rolno-spożywcza. Polska jest jednym z głównych producentów żywności w całej Unii Europejskiej. Polskie firmy dostaną szansę wejścia na nowe rynki, gdzie pojawią się niedobory produktów" - powiedział główny ekonomista Banku Pekao Ernest Pytlarczyk, cytowany w komunikacie.

Raport Banku Pekao skupia się jednak głównie na analizie trendów globalnych.

"Ich proste przeniesienie na grunt krajowy byłoby zbyt dużym uproszczeniem, stąd samo precyzyjne oszacowanie wpływu kryzysu na poszczególne branże krajowej gospodarki jest utrudnione. W takich warunkach kluczowego znaczenia nabiera efektywność systemowego wsparcia najsilniej dotkniętych obszarów. Pomoc w utrzymaniu płynności i przeciwdziałanie zwolnieniom pracowników mogą pomóc tym branżom przetrwać ciężki okres" - czytamy w materiale.

Bank spodziewa się, że część ograniczeń administracyjnych może zostać zniesiona dopiero jesienią, a ich zdaniem przewidzenie, jak szybko zachowania konsumentów wrócą do normy sprzed pandemii, wiąże się z ogromną niepewnością.

Bank podtrzymał prognozę spadku PKB o 4,4% w 2020 r., co oznaczać będzie pierwszą od 1991 r. recesję. W samym II kwartale, kiedy spodziewany jest szczyt epidemii, PKB obniży się - według ekspertów banku - prawdopodobnie o nawet 10% r/r.

Ekonomiści przewidują pogorszenie rynku pracy i wzrost stopy bezrobocia w okolicach 10-13% na koniec 2020 roku. Wskazują, że skala redukcji zatrudnienia może być (i widzi na to dużą szansę) mitygowana działaniami rządu i władz monetarnych (tarcza antykryzysowa 2.0).

Zdaniem ekonomistów banku dynamika cen konsumpcyjnych powinna zbiegać w okolice celu NBP (2,5%) pod koniec 2020 roku.

"Należy się m.in. liczyć z trwałym wzrostem stopy oszczędzania (ostrożność, oddłużanie), zmianami modelu spędzania czasu wolnego (social distancing), wzrostem znaczenia zdalnych kanałów obsługi klienta (m.in. e-commerce), czy też zmianami w podejściu do "gospodarki współdzielenia" (sharing economy). Wielu sektorom gospodarka po pandemii postawi nowe wyzwania, a przed innymi otworzy nowe perspektywy" - podsumowano w materiale.