Pompeo w poniedziałek wziął udział w wideokonferencji z ministrami spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej w ramach strategicznego dialogu na temat partnerstwa UE-USA.

"Podczas podsumowania spotkania, nie mając zbyt wiele czasu na rozwinięcie tego tematu, powiedziałem, że może dobrym pomysłem byłoby (...) podjęcie dwustronnego dialogu, skupiającego się na Chinach, na wyzwaniach dla świata, jakie wynikają z bardziej asertywnego podejścia Chin" - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli Borrell.

Minister spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maas mówił na marginesie tego posiedzenia, że pomimo rosnącej presji Berlin nie chce, by Stany Zjednoczone wchodziły w otwartą konfrontację z Chinami.

Zwrócił uwagę, że choć UE określa Chiny jako systemowego rywala, to jednocześnie uważa ten kraj za swojego partnera. Jego zdaniem z Pekinem powinno się rozmawiać nie tylko o relacjach gospodarczych, ale także o wartościach oraz prawach człowieka.

Reklama

Kryzys pandemii koronawirusa pogorszył już i tak nienajlepsze relacje amerykańsko-chińskie. Unia podziela wiele obiekcji USA wobec Pekinu, dotyczących handlu, czy polityki wobec Hongkongu jednak reakcje "27" są dużo bardziej powściągliwe niż te Waszyngtonu.

"Są problemy w relacjach z Chinami, przed którymi stajemy razem. Nasza bliska współpraca jest ważna, by wspólnie rozwiązać te problemy. Z pewnością dotyczy to sytuacji w Hongkongu" - oświadczył Borrell.

Plany narzucenia przez Pekin Hongkongowi prawa o bezpieczeństwie narodowym, które ma zwalczać działalność wywrotową przeciwko rządowi centralnemu, budzą niepokój Zachodu. Zgodnie z decyzją zatwierdzoną przez chiński parlament przepisy te mają zostać opracowane w Pekinie i wprowadzone w Hongkongu z pominięciem lokalnych organów ustawodawczych.

Amerykańsko-unijne rozmowy dotyczyły też procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie. "Postawiliśmy sprawę jasno, że należy zachęcać Izraelczyków i Palestyńczyków do zaangażowania się w wiarygodny, mający przynosić skutki proces polityczny" - zaznaczył szef unijnej dyplomacji.

"27" krytycznie odnosi się jednak do planowanych przez rząd Izraela działań, na które przyzwolenie dają Amerykanie. Zaprezentowany pod koniec stycznia plan pokojowy prezydenta Donalda Trumpa pozwala Izraelowi na aneksję dużej części Zachodniego Brzegu, w tym Doliny Jordanu i licznych znajdujących się tam zbudowanych przez to państwo osiedli. Premier Benjamin Netanjahu zapowiedział wielokrotnie, że 1 lipca rozpoczną się rozmowy gabinetowe na temat rozszerzenia izraelskiej suwerenności na te tereny, czyli faktycznej aneksji ziem zdobytych podczas wojny sześciodniowej w 1967 r.

"Uznajemy, że plany USA dały pewien impuls w procesie politycznym, który zbyt długo był zatrzymany. Ten impuls może być wykorzystany, aby zapoczątkować wspólny, międzynarodowy wysiłek (pokojowy - PAP) na podstawie uzgodnionych międzynarodowo, istniejących parametrów. Jako UE jesteśmy gotowi, by ułatwić taki proces. Ale jasno postawiliśmy sprawę konsekwencji możliwej aneksji" - zaznaczył Borrell.

UE obawia się, że aneksja zagroziłoby realizacji rozwiązania dwupaństwowego, które przewiduje istnienie niepodległego, demokratycznego i zdolnego do samostanowienia państwa palestyńskiego funkcjonującego obok Izraela.

Borrell już wcześniej podkreślał, że aby rozwiązanie dwupaństwowe było możliwe należy unikać jednostronnych działań i przestrzegać prawa międzynarodowego.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)