W niemal całej Europie kryzys zajrzał w oczy sprzedawcom nowych samochodów. Tłumy są za to w salonach niemieckich dilerów dzięki hojności niemieckiego rządu. Za oddane na złom auto, które ma ponad dziewięć lat, kierowca dostanie od rządu do 2,5 tys. euro premii na zakup nowego pojazdu - postanowiły w połowie stycznia władze w Berlinie.

Efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania. Na premie zachęcające do wymiany starych aut na nowe rząd Niemiec przeznaczył 1,5 mld euro i spodziewał się, że do końca roku z tej oferty skorzysta 600 tys. kierowców. Jednak w ciągu zaledwie dwóch miesięcy wykorzystano ponad połowę premii, a reszta pieniędzy wyczerpie się prawdopodobnie w połowie kwietnia.

Kanclerz Angela Merkel i wicekanclerz Frank Steinmeier już uzgodnili, że budżet dołoży na samochodowe premie - poinformowała agencja AFP, powołując się na źródła w niemieckim rządzie. Nieoficjalnie mówi się, że rząd dorzuci kierowcom co najmniej 1 mld euro, a formalnie decyzja zostanie ogłoszona w najbliższych tygodniach.

Z premii mogą korzystać także niemieccy kierowcy, którzy oddadzą na złom auto w swojej ojczyźnie, ale nowy pojazd kupią w innych państwach UE. Z powodu wahań kursów walut takie zakupy są szczególnie atrakcyjne w Polsce. Nowe auta w Polsce kosztują o kilka tysięcy euro taniej niż w Niemczech, po przeliczeniu cen ze złotego na euro. Niemieccy kierowcy mogą też zaoszczędzić na fiskusie, bo nie płacą podatku VAT w Polsce, lecz niższy VAT za Odrą. Po odjęciu premii zakupy są jeszcze bardziej atrakcyjne.

Reklama

Więcej w Gazecie Wyborczej.