Działania rządów i banków centralnych powinny położyć tamę spadkowi aktywności gospodarczej w tym roku i umożliwić ożywienie w przyszłym roku – powiedział unijny komisarz ds. gospodarczych Joaquin Almunia. Niemniej organ wykonawczy UE ostrzegł, że nastąpi gwałtowne pogorszenie finansów publicznych, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii, i zapowiedział, że złożony z 27 krajów region straci w tym roku 8,5 mln miejsc pracy, wobec wzrostu o 9,5 mln w okresie 2006–2008.
Ta ostrożna ocena perspektyw wzrostu w Europie poprzedza czwartkowe posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego w sprawie stóp procentowych. Oczekuje się, że zarząd EBC uzgodni obniżenie oficjalnych kosztów kredytu w strefie euro z 1,25 proc. do 1 proc., natomiast pozostanie podzielony w kwestii tego, czy jest to koniec obniżek stóp procentowych.
Otwarty charakter europejskich gospodarek sprawia, że są bardzo wrażliwe na spadek światowego popytu. Przewiduje się, że w największej europejskiej gospodarce, w Niemczech, będzie się w tym roku działo znacznie gorzej niż w Wielkiej Brytanii czy w USA. Pojawił się właśnie kolejny dowód na to, że najgorsza faza recesji na kontynencie minęła: skorygowane indeksy szefów zaopatrzenia w przemyśle przetwórczym za kwiecień okazały się lepsze, niż początkowo ogłoszono i wskazują na najniższy spadek aktywności od sześciu miesięcy. Zapasy towarów i surowców spadły w tempie najszybszym w historii tego badania, prowadzonego od 1997 roku. To może przyczynić się do pobudzenia produkcji w najbliższych miesiącach.
Mimo to prognoza Komisji wskazuje, że zarówno UE, jak i złożona z 16 krajów strefa euro skurczą się w tym roku o 4 proc. – ponaddwukrotnie szybciej, niż przewidywano jeszcze w styczniu. Mimo spodziewanego w 2010 roku ożywienia Komisja nadal przewiduje, że produkt krajowy brutto strefy euro i UE zmaleje w przyszłym roku o 0,1 proc. Prognoza mówi zarazem o dramatycznym wzroście deficytów sektora publicznego, do średnio 7,3 proc. w 2010 r.