Inwestowanie kojarzy się wielu inwestorom głównie z giełdą i akcjami. Krążące wokół popularne opinie zwykle traktują ten proces jako dość losową grę, którą nie rządzą żadne logiczne reguły, a w związku z tym gra ta jest mocno nieprzewidywalna. Są też i tacy, którzy twierdzą, że inwestować mogą wyłącznie wysokiej klasy specjaliści, którzy całe dnie poświęcają analizie i badaniu spółek.
Powoli uczymy się, że pułapek samodzielnego inwestowania można uniknąć, korzystając z wiedzy i doświadczenia fachowców zarządzających funduszami inwestycyjnymi. W swojej codziennej pracy skupiają się oni na dogłębnej analizie dostępnych instrumentów finansowych, mają bieżący dostęp do informacji o sytuacji rynkowej, co pozwala na minimalizowanie ryzyka podjęcia nieefektywnych decyzji inwestycyjnych.
Ponadto fundusze inwestycyjne zarządzają znaczącym kapitałem przekazanym przez uczestników. Całkowita wartość środków zgromadzonych w polskich funduszach inwestycyjnych to obecnie ok. 70 mld zł. Tak duża kwota pozwala na dokonywanie dużych zakupów akcji, obligacji skarbowych, bonów skarbowych, obligacji emitowanych przez przedsiębiorstwa i w ten sposób minimalizowanie ryzyka inwestycyjnego.
Transakcje dokonywane przez fundusze inwestycyjne charakteryzują się dużym wolumenem, co pozwala obniżać towarzyszące im koszty. Przykładowo papiery dłużne kupowane są głównie w dużych pakietach na rynku międzybankowym. Niskie koszty transakcyjne są szczególnie ważne zwłaszcza w przypadku funduszy, w których następuje częsta wymiana instrumentów finansowych w portfelu.
Właśnie upadł najważniejszy mit związany z inwestowaniem – okazuje się, że można inwestować, nawet gdy nie jest się finansistą. Umożliwiają to fundusze inwestycyjne.
Śmiało możemy pożegnać się też z mitem numer dwa – inwestować (i zarabiać) można nie tylko przy użyciu akcji. Dostępne są również fundusze inwestujące obok akcji, w części lub w całości na przykład w obligacje czy surowce i to również na pozostałych rynkach europejskich czy światowych. Pojawia się coraz więcej ciekawych rozwiązań, przez które łatwiej przejść z doradcą bankowym.
Do inwestora należy więc już tylko wybór funduszu, który będzie odpowiadał jego potrzebom, m.in.:
● czasu inwestycji,
● poziomu akceptowalnego ryzyka – na przykład mierzonego zmiennością wartości inwestycji w międzyczasie.
Obecnie wielu inwestorów zastanawia się, jak inwestować. Czy inwestowanie teraz różni się od inwestowania w innych czasach? Paradoksalnie, nie ma dobrej odpowiedzi na to pytanie. Jednak inwestowanie w fundusze w czasach hossy i bessy rządzi się podobnymi regułami. Reguły te postaramy się przybliżyć w dalszej części artykułu.
Nie ma funduszu, który będzie zarabiał zawsze, bez względu na koniunkturę. Każdy z nich, niezależnie od tego, w co inwestuje, może doświadczać wahań wyceny jednostki uczestnictwa. Dlatego warto wziąć pod uwagę kilka dobrych rad, które pomogą uchronić się przed zmienną pogodą na rynkach kapitałowych.
Po pierwsze – systematycznie
Wielu inwestorów może skusić wizja szybkiego zarobku na giełdzie. Część z nich traktuje giełdę jako sposób na błyskawiczne pomnożenie majątku. Rzeczywistość pokazuje, że jedynie niewielu taka sztuka rzeczywiście się udaje. Zamiast liczyć na łut szczęścia, lepiej powierzyć swoje pieniądze specjalistom, na przykład zarządzającym funduszami inwestycyjnymi.
Niewielu, nawet profesjonalnych i doświadczonych inwestorów, jest w stanie z wielką precyzją określić momenty tzw. górek i dołków – czyli momentów szczytów hossy i najniższych punktów bessy. Dlatego najlepiej jest założyć sobie, ile chcemy zainwestować w wybrane fundusze i kupować je systematycznie, za część zaplanowanej kwoty.
Przykładowo, jeśli inwestor planuje przeznaczyć kwotę 1 tys. zł na zakup funduszu inwestycyjnego, może rozważyć podzielenie tej kwoty np. na 10 wpłat po 100 zł i systematycznie co miesiąc przekazywać 100 zł na rachunek wybranego funduszu. Dzięki temu rozpocznie inwestycję bez wysokiego ryzyka zakupu po wysokiej cenie. Inwestycja będzie dokonana po różnych cenach – wyższych i niższych, ale średnia cena zakupu będzie redukowała ryzyko.
Po dużych spadkach warto rozważyć stopniowe inwestowanie w fundusze związane z akcjami. Ich oferta i poziom ryzyka inwestycyjnego są zróżnicowane, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Do dyspozycji mamy fundusze stabilnego wzrostu, zrównoważone czy akcyjne.
Przykład giełdy amerykańskiej po wielkim kryzysie z przełomu lat 20. i 30. ubiegłego stulecia pokazuje, że inwestor, który rozpoczął inwestycje po dużych spadkach, w perspektywie kilku kolejnych lat mógł liczyć na trzycyfrową stopę zwrotu.
Po drugie – dywersyfikuj
Dobry portfel inwestycyjny składa się z kilku rodzajów produktów inwestycyjnych, oszczędnościowych i ubezpieczeniowych. Wszystko w takiej ilości, by mieć nad nim kontrolę i po to, by umiejętnie zarządzać ryzykiem swojej inwestycji. Krąży popularne powiedzenie o tym, by nie wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka na wypadek, gdyby koszyk miał się przewrócić. Dokładanie tak samo należy traktować inwestycje.
To, że w danym okresie akcje rosną, nie musi oznaczać, że optymalnym rozwiązaniem jest zainwestowanie całości oszczędności w fundusz akcji. W niedługiej perspektywie może się bowiem okazać, że wybraliśmy nieodpowiedni moment do inwestycji – akcje zaczynają tracić, a wraz z nimi – spada wartość portfela.
Warto samodzielnie lub przy udziale swojego doradcy bankowego spróbować stworzyć własny portfel inwestycyjny. Część portfela stanowić powinny środki płynne, dostępne od razu lub ulokowane na lokacie bankowej. Za część środków można kupić kilka funduszy inwestycyjnych, zdywersyfikowanych pod kątem poziomu ryzyka inwestycyjnego. Pozostała część być może powinna być przeznaczona na ubezpieczenie.
Pamiętajmy, że każdy z nas jest inny i dlatego każdy powinien sam przemyśleć, w jakich proporcjach skonstruować portfel.
Dzisiaj bardzo często słyszymy wiele wątpliwości co to tego, czy w ogóle opłaca się inwestować. Okazuje się, że jeśli spojrzymy szerzej na rynek funduszy inwestycyjnych, zauważymy fundusze, które mimo bessy osiągały wysokie stopy zwrotu.
Bessa trwała w najlepsze w 2008 roku na giełdach akcji. Ale fundusze obligacji polskich czy fundusze obligacji denominowanych w walutach obcych – dolarze lub euro – osiągnęły wysokie stopy zwrotu.
Okazało się, że inwestować można również w trudnych czasach – warto jednak zwracać uwagę na to, w co się inwestuje i kiedy.
Po trzecie – inwestować cierpliwie
Czasy spadków na giełdzie wielu inwestorów postrzega jako sygnał do szybkiego opuszczenia rynku i sprzedaży akcji (albo funduszy związanych z akcjami). Większość inwestorów poszukuje idealnego sposobu inwestowania na każdy czas – na giełdową pogodę i niepogodę.
Tymczasem, paradoksalnie, okazuje się, że spadki to dobry moment do rozpoczęcia procesu budowania swojego portfela inwestycyjnego. Na przykładzie amerykańskiej giełdy i indeksu S&P500 oraz jego ponad 180-letniej historii (lata 1825–2008) można przeprowadzić kilka ciekawych obserwacji. Okazuje się, że w trakcie ponad 180 lat historii S&P500 70 proc. wyników rocznych indeksu było dodatnie (129 lat). 30 proc. (54 lata) wyników to wyniki ujemne. Giełdy dają zarobić, tylko trzeba mieć dużo cierpliwości i nie przejmować się nawet dość znacznymi wahaniami inwestycji.
Każdy fundusz inwestycyjny ma określony w statucie minimalny horyzont inwestycji, z którym warto się zapoznać i wziąć go pod uwagę.
Po czwarte – nie kupować historycznego wyniku
To niestety główna przyczyna rozczarowań i jeden z grzechów śmiertelnych inwestorów. Czym zakończyło się masowe kupowanie jednostek funduszy akcyjnych w latach 2006–2007, dokładnie wiemy. Dziś z perspektywy czasu wyraźnie widać, że był to najgorszy moment na zajmowanie pozycji. Klienci zwabieni wynikami z lat poprzednich nie myśleli o ryzyku, które było bardzo wysokie. Niestety, grzech, o którym mowa, często popełniamy po raz kolejny, dlatego obawiam się, że ci sami klienci, którzy kupowali jednostki funduszy na przysłowiowej górce, zamkną swoje pozycje w równie niedogodnym momencie (wielu z nich już to zrobiło). Emocje nie są dobrym doradcą.
Skoro o emocjach mowa... Najwyraźniej rynkiem rządzą dwie: chciwość i strach. Te przeciwstawne emocje oddziaływają niezwykle silnie na uczestników rynku, wyznaczając kolejny szczyty chciwości i dna panicznego strachu. Po euforii, z jaką mieliśmy do czynienia jeszcze w 2007 roku, przyszedł czas, kiedy paraliżujący strach opanował rynek. Ale to tylko kwestia czasu, kiedy chciwość po raz kolejny zawładnie umysłami inwestorów.
Cierpliwość, systematyczność, nieuleganie emocjom – to wszystko może nam pomóc w korzystnym inwestowaniu na rynkach akcji. Niestety, dziś po prawie dwóch latach kryzysu na rynku widać ogromny deficyt cierpliwości, emocje ciągle rządzą rynkiem, co powoduje, że trudno także być inwestorem konsekwentnie realizującym założony plan.