W poniedziałek nie ma w kalendarium istotnych wydarzeń, które mogłyby w znaczący sposób wpłynąć na europejskie rynki akcji, co pośrednio miałoby wpływ również na rozwój sytuacji na giełdzie w Warszawie. Dlatego o tym, czy dzisiejsza sesja będzie miała niekorzystny dla posiadaczy akcji przebieg, czy też początkowe straty zostaną odrobione, zdecydują przewidywania co do przebiegu poniedziałkowej sesji na Wall Street.

Sytuacja techniczna na wykresach indeksów WIG20 i WIG, w sposób zdecydowanych nie preferuje dziś żadnej ze stron. Dlatego na gruncie analizy technicznej tak samo prawdopodobny jest spadek, jak i wzrost na zamknięciu. Jeżeli natomiast spojrzeć na te wykresy z nieco dłuższej perspektywy, to trudno nie zauważyć, że po trzech miesiącach systematycznej wspinaczki, strona popytowa słabnie.

Ma to miejsce tuż poniżej albo wręcz na poziomie silnych średnioterminowych oporów, jakie na WIG20 (1900-2000 pkt.) i WIG (28933,57-30000 pkt.), tworzą m.in. linie bessy i lokalne, jesienno-zimowe szczyty. To sugeruje nieco głębsze cofnięcie się rynku. Piętą achillesową powyższego scenariusza jest natomiast jego powszechność. Tymczasem na giełdzie większość bardzo rzadko ma rację.

W piątek indeks WIG20 wzrastał o 0,15% do 1.810,08, a WIG o 0,39% do 29.424,40. Obroty akcjami wyniosły 986 mln zł.

Reklama