Uchwalenie ustawy o pomocy budżetu dla bezrobotnych w spłacie kredytów hipotecznych jest jeszcze przed Sejmem. Jednak już dziś widać, że lepiej nie mieć za dużego kredytu, by w pełni wykorzystać rządową pomoc.

12-miesięczne wsparcie

Przyjęty we wtorek rządowy projekt zakłada, że miesięczna pomoc w spłacie pożyczki nie przekroczy 1200 zł. Wnioski o pomoc będą mogły być składane tylko czasowo – do końca 2010 r.

Bezrobotny kredytobiorca nie dostanie pieniędzy do ręki – wypłacający środki BGK przeleje finansową pomoc bezpośrednio do banku – kredytodawcy, a pomoc będzie spływać przez rok.

Reklama

Po dwóch latach pomoc trzeba będzie zwrócić

Po dwóch latach od momentu zaprzestania wypłacania pomocy pożyczkę trzeba będzie zacząć zwracać – będzie na to osiem lat. Jeśli przyjąć, że całe wsparcie wyniesie 14400 zł to spłata miesięczna przez osiem lat wyniesie 150 zł.

Kłopoty ze spłatą mogą dotyczyć wyłącznie kredytów hipotecznych, a nie pożyczek hipotecznych, w których zabezpieczeniem jest hipoteka, ale zaciąga się je na dowolny cel.

Bezrobotny ale tylko od 1 lipca 2008 r.

Bezrobotnych podzielono na „lepszych” i „gorszych”. Rząd zaproponował bowiem, by o pomoc mogli ubiegać się tylko ci, którzy stracili pracę po 1 lipca ubiegłego roku. Pomoc dotyczy nie tylko pracowników najemnych, także przedsiębiorców, którzy prowadzili jednoosobowo działalność i po jej zakończeniu zarejestrowali się jako bezrobotni. „Pomocą objęci będą również małżonkowie posiadający wspólnotę majątkową, jeżeli pracę utracił współmałżonek niebędący kredytobiorcą" - podało Centrum Informacyjne Rządu.

Prawie 336 tys. potencjalnych potrzebujących

Od lipca ubiegłego roku do marca 2009 przybyło ponad 335,8 tys. zarejestrowanych bezrobotnych – i to z tej grupy będą pochodzić beneficjenci rządowej pomocy. Warunkiem skorzystania z niej jest bowiem bycie bezrobotnym zarejestrowanym w urzędzie pracy. Zatem osoby, które straciły pracę, ale starają się pracować choćby na zlecenia i umowy o dzieło, nie rejestrując się w urzędzie pracy – mogą zapomnieć o rządowej pomocy.

Kto rzeczywiście skorzysta?

Jeśli ktoś chce wykorzystać pomoc państwa w pełni, bez obciążania dodatkowo domowego budżetu, to nie powinien mieć za dużego kredytu. Expander policzył, że pomoc w maksymalnej wysokości, czyli 1200 zł miesięcznie, wystarczy np. do zapłaty raty kredytu w złotych na kwotę 174 tys. zł zaciągniętego na 30 lat. To dotyczyłoby kredytów zaciągniętych w maju, z marżą 2,8 proc., przy których miesięczna rata wynosi niecałe 1200 zł. Jeśli ktoś zaciągał kredyt w maju, z taką samą marżą, ale na 25 lat, to pomoc budżetu pokryje spłatę raty w wysokości 1196 zł, czyli kredytu o wartości 164 tys. zł.

Pokolenie franka znowu górą

Znów okazuje się przy tym, że kredyty we frankach są górą. Maksymalna miesięczna pomoc państwa starczy na spłatę raty kredytu w CHF na kwotę 216 tys. zł, zaciągniętego na 30 lat w maju (marża 4,3 proc., spread 20 groszy) we frankach (rata 1199,70 zł). Przy kredycie 25-letnim pomoc wystarcza na miesięczną ratę kredytu na kwotę 197 tys. zł zaciągniętego w maju (marża 4,3 proc., spread 20 groszy) (rata 1198 zł).

A kredytów jest sporo

Do końca 2008 r. polskie banki udzieliły 1,2 mln kredytów mieszkaniowych, a na koniec pierwszego kwartału było ich niewiele więcej - według ostatnich danych Związku Banków Polskich, banki udzieliły w pierwszym kwartale tego roku ponad 35 tysięcy kredytów mieszkaniowych.

Wielkość udzielonych gospodarstwom domowym kredytów na nieruchomości to po marcu 217,552 mld zł (w lutym - 217,396 mld zł). Dane o kredytach dla gospodarstw domowych uwzględniają nie tylko osoby prywatne, także rolników indywidualnych (których pomoc w spłacie nie obejmuje) i przedsiębiorców indywidualnych.
Jeśli uwzględnić liczbę udzielonych kredytów i ogólną kwotę, to średni kredyt wynosi ok. 200 tys. zł – to jednak statystyka, w której są zarówno kredyty na sto kilkadziesiąt tysięcy złotych, jak i znacznie większe niż 200 tys. zł.

Kto pierwszy trafi na listę

Jak szybko rośnie grupa kredytobiorców z kłopotami i jak się zmienia? W nadchodzących tygodniach należy się spodziewać raportu InfoDług (przygotowanego przez InfoMonitor BIG) o klientach podwyższonego ryzyka.

Zagrożeni mężczyźni do 40-ki

Na podstawie kwartalnego raportu według stanu na koniec lutego tego roku, klient podwyższonego ryzyka (czyli osoba, która zalega z płatnościami powyżej 60 dni) to częściej mężczyzna niż kobieta, w wieku pomiędzy 30 a 39 rokiem życia, mieszkający w województwie śląskim lub mazowieckim, częściej w mieście do 500 000 mieszkańców. W przypadku województw śląskiego i mazowieckiego, najbardziej ryzykowny klient mieszka w Warszawie i Katowicach.

Średnie zadłużenie 6636 zł

Jak podliczył InfoMonitor na koniec lutego, średnie zadłużenie klienta o podwyższonym ryzyku to 6636 zł. W ciągu trzech poprzedzających miesięcy jego zadłużenie wzrosło o 211 zł, czyli o ok. 3 proc.

To jednak zadłużenie nie tylko z tytułu kredytów, także wszystkich pozostałych zaległości – za telefon, prąd czy gaz. W sumie na koniec lutego tego roku łączna kwota zaległości klientów podwyższonego ryzyka wynosiła 8,59 mld zł, a ta globalna kwota dotychczas średnio wzrastała o pół miliarda złotych co trzy miesiące. To dane dotyczące informacji z Biura Informacji Kredytowej oraz Centralnej Ewidencji Dłużników InfoMonitora .

Prawie polowa ma dług nie przekraczający 2000 zł

Według raportu InfoDług, 46 proc. osób zadłużonych i mających kłopoty ze spłatą (z ok. 1,6 mln takich osób), zalega z kwotą nie większą niż 2000 zł. Klientów z kłopotami w spłacie kredytów mieszkaniowych należy szukać raczej w tej grupie, która ma większe zaległości.

Analitycy jednak powtarzają od dawna, że klient banku może nie zapłacić innych rachunków, czy odwołać się do pomocy rodziny – ale ratę kredytu mieszkaniowego zapłaci, z tego względu, że dom czy mieszkanie to w Polsce wciąż ekskluzywne dobro, za które – jeśli zaczęło się już z niego korzystać – należy płacić.

Mieszkania spłacamy i tak najlepiej

Analiza Andrzeja Topińskiego, głównego ekonomisty BIK, wskazywała zresztą, że do najlepiej spłacanych kredytów należą te wzięte na zakup mieszkania.
Jeśli wziąć pod uwagę wszystkie kredyty mieszkaniowe, to zaległości powyżej 30 dni w odniesieniu do kredytów udzielonych w latach 2004 – 2008, wynosiły średnio 1,17 proc. - jeśli brać pod uwagę liczbę kredytów i 1,8 proc. uwzględniając ich wartość.

Jeśli przeanalizować kolejne lata, to najgorzej jest z kredytami z 2004, a najlepiej – z tymi z 2008. Zła spłacalność kredytów udzielonych w ubiegłym roku dotyczy – ilościowo - 0,24 proc. ogólnej liczby, zaś wartościowo kłopoty dotyczyły 0,28 proc..

Znacznie lepiej spłacały się kredyty we frankach szwajcarskich (tylko 0,17 proc. kwoty kredytów w CHF to kredyty z zaległościami) niż kredyty w złotych (0,77 proc. kwoty kredytów to spłaty opóźnione).

Jeśli chodzi zaś o kredyty z 2004 r., to problemy dotyczą 2,45 proc. wartości kredytów we frankach i 5,25 proc. wartości kredytów w złotych. Z czasem więc problemów przybywa. Andrzej Topiński wskazywał, że praktyka bankowa dowodzi, iż długoterminowe kredyty, a takimi są kredyty hipoteczne, zaczynają się „psuć” w 4-5 roku po udzieleniu i statystyka spłacalności kredytów pokazuje, że i w Polsce ta prawidłowość się potwierdza.

Wygląda więc na to, że w najgorszej sytuacji znaleźli się ci, którzy kilka lat temu wzięli kredyt i po tych kilku latach dobrego spłacania w maju czy czerwcu ubiegłego roku stracili pracę. Ci muszą liczyć tylko na siebie i rodzinę. Zaś ci, którzy zaciągnęli kredyt w podobnej kwocie, ale pracę stracili miesiąc później – mogą liczyć na wszystkich podatników.