Wciąż też decydująca o losie naszego rynku jest sytuacja na amerykańskim parkiecie. Świadczy o tym wyraźnie dzisiejsza nerwowa końcówka sesji, przebiegająca pod dyktando zmian na Wall Street. Gdy okazało się, że indeks aktywności gospodarczej w rejonie Filadelfii, wyliczany przez tamtejszy oddział Fed, nadspodziewanie mocno wzrósł (z -22, pkt. do -2,2 pkt.), WIG20 zdołał wyjść na plus, ale euforii nie było.

Huśtawka nastrojów do ostatnich minut

Dzisiejsza sesja rozpoczęła się od symbolicznych spadków giełdowych indeksów. Sytuacja najpierw dość szybko zaczęła się poprawiać, jednak po około godzinie handlu bykom z ledwością udało się obronić przed spadkiem indeksu największych spółek poniżej poziomu 1900 punktów. WIG20 tracił ponad 1 proc., podobnie jak indeks szerokiego rynku. Wtórowały im wskaźniki małych i średnich firm. Mimo, że notowania ropy naftowej wciąż utrzymywały się na wysokim poziomie, mocno traciły papiery obu naszych rafinerii. Akcje Lotosu taniały aż o 5,5 proc., a PKN o ponad 2,5 proc. Również papiery KGHM przy bardzo dużych obrotach zniżkowały o ponad 1 proc. Walory Telekomunikacji Polskiej spadały o 2,3 proc. Nienajlepiej wiodło się również bankom. Zestaw taniejących spółek oraz pokaźne obroty wskazują, że z gry mogą wycofywać się więksi inwestorzy, być może także zagraniczni. Już o godzinie 11.00 wartość handlu akcjami przekroczyła 0,5 mld zł.

W ciągu dnia presja sprzedających nieco się zmniejszyła, co umożliwiło bykom skuteczną obronę newralgicznego dla WIG20 poziomu. Po tym, jak kontrakty na amerykańskie indeksy zaczęły sygnalizować dobry początek sesji na Wall Street, indeksowi największych spółek udało się wyjść na niewielki plus. Huśtawka nastrojów trwała jednak do ostatnich minut sesji. Koniec handlu w notowaniach ciągłych WIG20 zakończył idealnie na poziomie 0. Po końcowym fixingu wzrost wyniósł 0,06 proc. Dobre i to. WIG stracił 0,14 proc., wskaźnik średnich firm 0,59 proc., a sWIG80 zniżkował o 0,31 proc. Obroty wyniosły 1,22 mld zł. i były sporo niższe niż dzień wcześniej.

Reklama

Zmienność w Europie

Wczorajsza sesja za oceanem znów przyniosła dość zmienne nastroje w ciągu dnia i niewielką zmianę wartości indeksów w porównaniu do poziomu z wtorku. Stabilizacja następuje jednak na poziomie wyraźnie niższym, niż ostatnia kilkutygodniowa konsolidacja. S&P i Dow Jones straciły zaledwie po kilka punktów, ale humory inwestorów na Wall Street nie były najlepsze.

Na parkietach w Azji dziś przeważały spadki. Jedynie indeks giełdy w Bombaju zdobył się na 0,25 proc. zwyżkę, a wskaźnik Shanghai B-Share zyskał 0,2 proc. Sytuacja na obu tych giełdach jest jednak odmienna. W Indiach indeks kreśli wyraźną korektę wzrostów, w Chinach wskaźnik już ją zakończył i znów idzie w górę. W Hong Konku, Korei, na Tajwanie i w Japonii układ wykresów dość podobny. Korekta fali wzrostów jest coraz bardziej wyraźna, a indeksy zbliżają się do ważnych wsparć. Nikkei stracił dziś kolejne 1,4 proc.

Początek dnia na parkietach europejskich był lekko wzrostowy. Zwyżki były jednak symboliczne. Dax zyskiwał 0,2 proc., CAC40 rósł o 0,25 proc., a londyński FTSE o 0,1 proc. W pierwszej części sesji niewiele się zmieniało. Minusy notowano jedynie na giełdach naszego regionu, za wyjątkiem Budapesztu i Bukaresztu. W Pradze, Moskwie, Sofii i Warszawie niewielkie spadki. Jeszcze przed południem sytuacja zaczęła się pogarszać. Po informacji o spadku sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii o 1,6 proc. w porównaniu do maja ubiegłego roku, indeks londyńskiej giełdy zniżkował o 1,7 proc. Nastroje poprawiły się nieco po zgodnych z oczekiwaniami danych dotyczących amerykańskiego rynku pracy. Dzięki kolejnym dobrym danym zza oceanu dla większości parkietów sesja zakończyła się na plusie. O prawdziwym sukcesie mogą mówić inwestorzy w Istambule, gdzie w końcówce sesji tamtejszy indeks mocno poszedł w górę, zyskując ponad 3 proc.



Na razie nic groźnego

Spadkowy tydzień dobiega końca. Na razie na rynku nie stało się nic groźnego, jednak nie sposób przewidzieć, co nas czeka w piątek. Dzień wygasania kontraktów terminowych rzadko należy do spokojnych i wszystkiego można się spodziewać. Gdyby okazało się, że indeks największych firm spadnie poniżej 1900 punktów a Amerykanie nie dodadzą naszym bykom sił, najbliższe dni mogą być niezbyt dla posiadaczy akcji przyjemne. Szansa na powrót do wzrostów nie została jeszcze zaprzepaszczona, ale jej wykorzystanie będzie wymagać sporej mobilizacji za strony kupujących.