Dziś podobnie jak wczoraj rynek zaleje fala raportów finansowych przy czym trudno znaleźć wśród nich taki, który mógłby faktycznie zmienić sytuację. Najprawdopodobniej reakcje będą zbliżone do wczorajszych, czyli krótkotrwałe i w skali całej sesji nie znaczące. Istotniejsze wbrew pozorom mogą okazać się dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym, gdzie oczekuje się trzeciego z rzędu miesiąca wzrostu. Jeżeli do tego spadłaby tygodniowa liczba nowych bezrobotnych to może udać się rynkowi wybyć na wyższe poziomy, a to będzie już jednoznaczny sygnał rozpoczęcia marszu ku okrągłym 1000 pkt.

W środę sesja na GPW rozpoczęła się niewielkim spadkiem. Mimo, że wtorkowe zachowanie rynków amerykańskich pozwalało na wyznaczanie nowych maksimów to po siedmiu dniach nieustannych wzrostów w końcu w szeregach byków zaczęła pojawiać się obawa, że przecież kiedyś musi nastąpić korekta. Poranne informacje makroekonomiczne również nie pomagały popytowi. Spadek zamówień w europejskim przemyśle o 0,2 proc. rozczarował, ponieważ odczekiwano w czerwcu niemal 2 proc. wzrostu. Wszelkie próby ataku podaży były jednak bezpiecznie pacyfikowane przez poziom 2000 pkt., którego test doprowadził nawet do powrotu WIG20 do poziomu neutralnego.

Chociaż wszystkie parkiety czekały na raporty kwartalne z amerykańskich spółek to pomimo całej jej masy reakcje można było zaobserwować jedynie po wynikach banku Wells Fargo, który zarobił dwukrotnie ponad oczekiwania, oraz informacji z banku Morgan Stanley stracił dwukrotnie więcej niż prognozowano. Pomimo skrajnie różnych wyników reakcja rynku na oba przypadki była identyczna –pogłębienie spadków. Wynikało to z dodatkowych informacji, że Wells Fargo musi zawiązać wysokie rezerwy, a na wynik Morgan Stanley w największym stopniu wpłynęła konieczność spłaty rządowych pożyczek i ogólnej restrukturyzacji zadłużenia firmy.

Okazało się jednak, że to nie słabe wyniki są problemem dla krajowego parkietu. Największym zagrożeniem i jednocześnie przyczyną przejścia na ponad 2 proc. spadki dla rynku okazał komunikat z Ministerstwa Skarbu, które ogłosiło, że zamierza sprzedaż udziały w KGHM, PKO BP i LOTOS. Wizja kontynuacji prywatyzacji, choć na razie bez żadnych szczegółów, sprawiała że niedźwiedzie poczuły wiatr w żagle i z większą siłą uderzyły w wymienione walory, które ostatecznie straciły po 3 proc.

Reklama

Pod koniec sesji w Europie podaż wzmocniła jeszcze informacja z General Motors, którego globalna sprzedaż zmniejszyła się w drugim kwartale o 15 proc. Nie wpłynęło to jednak na ostateczny wynik sesji, która zakończyła się tuż pod barierą 2000 pkt. W sumie była to konsekwencja wczorajszej słabej końcówki, która jednak nie rodzi większych konsekwencji z uwagi na krótkoterminowe wykupienie rynku. Po tygodniu szybkich wzrostów byki spokojnie mogą cofnąć się nawet do okolic 1930 pkt. i stamtąd ruszyć ku nowym szczytom.

Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse