Tak upragniona przez niedźwiedzie korekta na warszawskim parkiecie nie nadeszła w zeszłym tygodniu. Popyt okazał tak silny, że zamiast spadków obserwowaliśmy cykl zwyżek cen akcji przez sześć kolejnych sesji, które wywindowały indeksy giełdowe na nowe tegoroczne maksyma. Psychologiczny opór 2300 pkt na indeksie WIG20 został pokonany bardzo szybko.
Tak silnych zwyżek jednak by nie było bez dobrych wiadomości z otoczenia makroekonomicznego. Wskaźnik koniunktury przemysłu strefy euro PMI dał odczyt 47,9 pkt, najwyższy od czerwca 2008 r. Również z rynku amerykańskiego popłynęły pozytywne dane. Wartość wskaźnika Conference Board (indeksu zaufania konsumentów) w sierpniu wyniosła 54,1 pkt wobec prognozy 48,1 pkt. Z rynku nieruchomości za oceanem napłynęły pierwsze dobre dane. Sprzedaż domów na rynku wtórnym wzrosła w lipcu o 7,2 proc. miesiąc do miesiąca i 5 proc. w ujęciu rocznym.
Z rynku krajowego otrzymaliśmy zaskakująco dobre dane na temat sprzedaży detalicznej w lipcu, która zwiększyła się o 5,7 proc. rok do roku.
Po euforycznych wzrostach powinien przyjść czas na odpoczynek. Po serii zwyżek WIG20 dotarł do ważnego punktu w okolicach 2350 pkt. Silnego poziomu oporu należy upatrywać w okolicach 2413 pkt, lokalnego szczytu z października 2008 r. Wskaźniki wykupienia sugerują, że możemy spodziewać się realizacji zysków. Czy będzie to korekta o lokalnym znaczeniu, czy zobaczymy większe spadki, w dużej mierze będzie zależało od sentymentu panującego na globalnym rynku akcji. W przypadku lokalnej realizacji zysków, inwestorzy wykorzystają okazję do uzupełnienia i przebudowy portfela, tym samym powodując spłycenie zniżek. W przypadku większych zawirowań na globalnych rynkach akcji możemy być świadkami średnioterminowej korekty.
Reklama
Dopóki krajowe indeksy akcji znajdują się w kanale trendu wzrostowego, za najbardziej prawdopodobny należy uznać dalszy wzrost cen akcji w średnim terminie. Nie walczy się z silnym trendem, jeżeli nie ma oznak jego odwrócenia.