W wywiadzie dla magazynu "Prospect" opublikowanego w czwartek, Turner poparł wprowadzenie tzw. "podatku Tobina" (od nazwiska amerykańskiego ekonomisty Jamesa Tobina), którego celem jest uderzenie w krótkoterminową spekulację: na kursach walut i poprzezryzykowne transfery aktywów finansowych. W ocenie Turnera, ograniczenie zawrotnych zarobków bankierów i premii bankowych jest niemożliwe do wyegzekwowania w warunkach globalnej gospodarki. Zamiast tego, na banki należy nałożyć wymóg posiadania wyższych rezerw finansowych, lub opodatkować je tak, by miały niższe zyski.

Największą uwagę brytyjskich komentatorów zwrócił fragment wypowiedzi Turnera, w którym uznał on, że londyńskie City stało się "zbyt duże" i w większości trudni się "społecznie bezużyteczną" działalnością, która nie przynosi większej korzyści. Zdaniem komentatorów, londyńskiemu City nie spodobają się poglądy Lorda Turnera o tym, iż stało się ono zbyt duże i destabilizujące gospodarkę, która potrzebuje innych dynamicznych sektorów. "Jego (Turnera - PAP) komentarze mogą być odczytane w innych ośrodkach finansowych, łącznie z Nowym Jorkiem, jako oznaka tego, iż w Wielkiej Brytanii rośnie sceptycyzm, co do postrzegania korzyści wynikających ze statusu światowego centrum finansowego" - napisał jeden z nich.

Utemperowanie bankowych premii forsuje m.in. prezydent Francji Nicolas Sarkozy, ograniczenia wprowadził już prezydent Barack Obama, w Wielkiej Brytanii akcentuje się dobrowolny charakter ewentualnych ograniczeń. Turner, zajmujący w przeszłości wysokie stanowiska w czołowych bankach Standard Chartered i Merrill Lynch wypowiedział się w przededniu zapowiedzianego w najbliższym tygodniu w Londynie spotkania ministrów finansów i prezesów banków centralnych G20. Sektor bankowy wnosi ok. 8-9 proc. do brytyjskiego PKB. Konserwatywna opozycja sugeruje rozbicie działającego od 1997 r. FSA i przekazanie niektórych uprawnień regulacyjnych rozbudowanemu Banku Anglii.





Reklama