Ostrożność jest jednak zrozumiała. Uwzględniając dzisiejszą sesję nowojorski S&P500 rośnie czwarty dzień z rzędu, a nie jest to jego pierwsza próba przełamania 1030 pkt (poprzednia - pod koniec sierpnia - trwała pięć sesji i zakończyła się realizacją zysków. A przecież szczyt intra-day położony jest o kolejnych 10 pkt wyżej). W chwili pisania tego komentarza amerykańskiemu indeksowi brakowało zaledwie jednego punktu.

Jednak ta perspektywa nie wywołała euforii na GPW, raczej ostrożne zakupy wybranych spółek. Rzecz jasna na podgrzaniu globalnej atmosfery najbardziej mogą skorzystać spółki z WIG20, a właściwie te największe z nich. Stąd na nich koncentrowała się uwaga inwestorów na dzisiejszej sesji, a małe spółki i średniaki radziły sobie nieco słabiej. Na tym jednak dylematy inwestorów się nie kończą - jeśli S&P nie poradzi sobie z przełamaniem szczytu, to opór zostanie utrwalony, a wówczas mocniejsza korekta spadkowa zyskałaby na prawdopodobieństwie (choć nie można jej przesądzać).

Ponieważ równie wiele dociera na rynek analiz sugerujących i dalsze wzrosty i nadejście fali realizacji zysków (z Łukaszem Wróblem wciąż jeszcze zaliczamy się do drugiej grupy, choć inny niż zakładany przez nas scenariusz też bierzemy pod uwagę), to w istocie dwie spokojne ostatnio sesje mogą przykrywać bliskość kluczowych dla rynków rozstrzygnięć. Impulsem do nich może być publikacja beżowej księgi Fed o stanie gospodarki, lub jutrzejsze dane o zasiłkach dla bezrobotnych. Beczce prochu niewiele potrzeba do wybuchu, choć może w tym wypadku lepiej byłoby mówić o beczce ropy.Ropa ponownie dziś drożała do 72 dolarów, lecz nadal znajduje się poniżej ostatniego szczytu (okolice 74 USD). Metale dziś taniały, choć nie na tyle znacząco, by odtrąbić realizację zysków.

Najtrudniejszym scenariuszem dla rynków byłaby konsolidacja tuż poniżej szczytów, ponieważ naraziłaby zapewne wielu co bardziej nerwowych inwestorów na straty, a autorytet wielu analityków rynku wystawiła na szwank. Rynek lubi jednak podroczyć się z inwestorami, dlatego i ta opcja wchodzi niestety w grę.

Reklama

Złoty - po porannej korekcie - po południu zdołał umocnić się wobec dolara, a wobec euro i franka istotnie ograniczył straty. Euro skoczyło wobec dolara o 1,2 proc. do 1,451 USD. Jeśli sesję uda się zamknąć na tym poziomie, byłoby to najwyższe zakończenie notowań od 26 września ub.r. Jen nadal traci do euro i dolara sugerując, że moda na carry trade utrwala się wśród inwestorów.