W tej sytuacji jest już wielu polskich biznesmenów. Zagraniczni kontrahenci, tłumacząc się kryzysem, zalegają im z płatnościami na miliony euro, za dostarczone wyroby czy usługi. Części krajowych firm grozi to nawet upadłością, więc ratują się kierując pozwy do rodzimych sądów. Tymczasem np. krakowski Sąd Okręgowy uznaje siebie za "niewłaściwy do rozpoznania sprawy", wnioskując, aby pokrzywdzony przedsiębiorca dochodził swoich racji przed sądem w Niemczech czy we Włoszech. Za to włoskie czy niemieckie sądy, w oparciu o to samo unijne prawo, bez wahania rozpatrują pozwy przeciwko Polakom - zauważa gazeta.

Co ciekawe, identyczne pozwy przyjmują u nas do rozpatrzenia wydziały gospodarcze sądów rejonowych. "Cały problem wynika z nie do końca jasnych przepisów regulujących właściwości sądów gospodarczych" - tłumaczy Robert Jurga, wizytator ds. gospodarczych Sądu Okręgowego w Krakowie.

Więcej w "Dzienniku Polskim".