- Ożywienie nadchodzi, ale jego wynik wciąż jest niepewny – ostrzegł Stewart Green, gł. ekonomista HSBC Group (aktywa w 2008 r. 2,5 bln dolarów). Jego zdaniem poprawa sytuacji na świecie opiera się na trzech czynnikach: odbiciu w produkcji przemysłowej, poprawie na rynku amerykańskich nieruchomości oraz aktywności Chin, które są liderem wzrostu. - Wspomniane czynniki powinny utrzymać się, ale prognozy wciąż wskazują na słabe tempo ożywienia i przesuwanie się punktu ciężkości w gospodarce światowej z zachodu na wschód - dodał.

Jego zdaniem „zdolność Chin do wydźwignięcia światowej gospodarki z kryzysu może być przeszacowana”. M.in. dlatego, że poziom konsumpcji chińskiego społeczeństwa sięga zaledwie 1/6 amerykańskiego. Zwiększenie konsumpcji w Chinach wymagałoby reform strukturalnych (ubezpieczeń społecznych i opieki zdrowia). Konieczny byłby rozwój rynków finansowych i zwiększenie dostępu chińskich gospodarstw do kredytów.

Ponadto USA dręczy nadal bezrobocie (stąd skłonność do oszczędzania), a dług publiczny w Stanach i krajach Europy rośnie błyskawicznie. Dochodzi jeszcze szybkie starzenie się ludności w Ameryce, Europie i Japonii, co „nie ułatwi rozwiązywania licznych problemów”.

Na czynniki demograficzne, które mogą okazać się „ważnym hamulcem” rozwoju Polski, wskazał prof. Krzysztof Rybiński z SGH i partner w Ernst&Young. Cieszy go wzrost naszej gospodarki, ale bez szybkich reform finansów publicznych nie uzyskamy zamierzonych efektów. Ostrzegł, że niebawem pojawi się bariera konstytucyjna w zwiększaniu wydatków państwa, gdy dług publiczny przekroczy 60 proc. PKB.

Reklama

- Czas skończyć z kulturą uprawiania deficytu budżetowego! – zaapelował. Niemniej lata 2011- 2020 powinny okazać się „złotą dekadą” dla Polski i będziemy gonić Niemcy. – Później może być gorzej - dodał. Powinniśmy też skuteczniej promować gospodarkę w krajach Azji, zwłaszcza w Chinach, jako rynkach przyszłościowych. – Jeżeli nastawione na eksport Niemcy mają przedstawicieli w 80 miejscach, to Polska zaledwie w dwóch. To najlepiej świadczy o niewykorzystanych możliwościach – podkreślił.

Jak ważne jest wspieranie międzynarodowego handlu, który w I półroczy br. skurczył się w skali globu o 11 proc., mówił ekspert Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju Marco Nindl. Najbardziej ucierpiała Ameryka Łacińska - spadek o 13 proc. i kraje wysoko rozwinięte – o 10 proc., a kraje wschodzące Europy – o 8 proc. Tylko w Azji był wzrost 4 proc. - EBOR przeznaczył na wsparcie przemian gospodarczych w centralnej Europie i środkowej Azji 41,7 mld euro. Stykając się z problemami wymiany międzynarodowej, zdecydowanie sprzeciwiam się pojawiającym się tendencjom protekcjonistycznym. Nie tędy droga do zapewnienia rozwoju gospodarki światowej - ostrzegł.

ikona lupy />
Spożycie indywidualne w wybranych krajach świata / Inne