Jak podaje dziennik, urzędnicy bułgarscy, z reguły narzekający na niskie zarobki, otrzymują jako premie i bonusy ponad 400 mln lewów (200 mln euro) rocznie. W administracji praktykowane jest rozdawnictwo pieniędzy, któremu położyć kres zamierza premier Bojko Borysow.

Dane o dodatkowych wynagrodzeniach około 160 tys. urzędników podał wicepremier i minister finansów Simeon Diankow. Przedstawiając na środowym posiedzeniu rządu projekt budżetu na 2010 r., Diankow zaproponował radykalną zmianę systemu wynagrodzeń w administracji państwowej.

"Niedopuszczalne jest, by urzędnicy otrzymywali pensje trzykrotnie wyższe od premiera" - podkreślił Borysow, którego wynagrodzenie wynosi 3287 lewów (1643,5 euro).

Na mocy zarządzenia sprzed lat w administracji państwowej 25 proc. funduszu płac idzie na premie. Dodatkowo urzędnicy dostają od 40 do 70 proc. od otrzymanych przychodów, opłat urzędowych, grzywien i innych sankcji pieniężnych. Diankow proponuje, by ten odsetek obniżyć do 10 proc.

Reklama

Oficjalne wytłumaczenie obecnego stanu jest takie, że premie mają zrekompensować niskie płace. Jednak według szefa Bułgarskiej Izby Gospodarczej Bożidara Danewa istnieje ostry konflikt interesów, gdyż administracja sama ustala reguły, na podstawie których otrzymuje dodatkowe wynagrodzenia. Zdaniem Danewa, system ten prowadzi do ciągłego i bezpodstawnego podnoszenia opłat w administracji, co obciąża obywateli i biznes.

W 2008 r. wszyscy urzędnicy rządowej agencji certyfikującej leki otrzymywali co miesiąc premie w wysokości 1000 lewów (500 euro). Urząd Patentowy, który pobiera 200 różnych opłat, rozdaje premie w wysokości 425 proc. wynagrodzeń pracowników.

Najwyższe są premie urzędników, obsługujących środki z funduszy europejskich, w których wykorzystaniu Bułgaria znajduje się na ostatnim miejscu w UE. Około 1,5 tys. urzędników otrzymało w ostatnim roku miesięczne premie w wysokości przeciętnie 2 tys. lewów. W funduszu "Rolnictwo" jako premie i dodatkowe wynagrodzenia rozdawano środki unijne.

W niedawnym raporcie Bank Światowy skrytykował Bułgarię za rozdawnictwo pieniędzy urzędnikom, charakteryzując politykę rządową w tej dziedzinie jako "nieskoordynowaną, niekonsekwentną i nieprzejrzystą". W latach 2006-2008, według Banku Światowego, opłaty, pobierane przez bułgarskie urzędy, zostały podniesione przeciętnie o 60 proc. bez podstaw ekonomicznych.