O ile na rynku pierwotnym trwają spekulacje dotyczące skali obniżek: czy zatrzymają się na poziomie 5-10, czy może nawet 50 proc., o tyle na rynku wtórnym panuje względna stabilizacja – informuje „Gazeta Wyborcza”.

– W Trójmieście ofertowe ceny nowych mieszkań były w II kwartale średnio o 7 proc. niższe w porównaniu z I kwartałem. W tym czasie mieszkania na rynku wtórnym potaniały średnio zaledwie o 2 proc. - mówi Monika Bazyl z Reasa.

W Poznaniu średnia cena na rynku pierwotnym spadła o 4 proc., a na wtórnym dopiero w czerwcu przestała rosnąć. I dopiero w kolejnych miesiącach zaczęła nieznacznie spadać. W stolicy średnia cena ofertowa używanych mieszkań właściwie się nie zmieniła.

Deweloperów do obniżki może zmusić groźba utraty płynności wskutek zahamowania sprzedaży. A większość prywatnych właścicieli mieszkań nic nie jest w stanie zmusić do szybkiej sprzedaży.

Reklama

Problem w tym, że mieszkania stały się nieosiągalne zwłaszcza dla młodych. A ci, którzy mają wystarczająco wysokie dochody, coraz częściej wolą dom zamiast mieszkania. Zwłaszcza że za te same pieniądze mogą mieć znacznie większą powierzchnię. W Warszawie co dziesiąty dom kosztuje w przeliczeniu na m kw. zaledwie 2-4 tys. zł.

Bazyl przyznaje, że sprzedający mieszkania na ogół opuszczają cenę w trakcie negocjacji (przeciętnie o kilka procent). Ale jest tylko kwestią czasu, kiedy w dół pójdą też ceny ofertowe. Przybędzie bowiem mieszkań wystawianych na sprzedaż przez inwestorów, którzy wcześniej kupili je w celach spekulacyjnych.

POL