W budżecie państwa istnieją bardzo ograniczone możliwości zwiększania dochodów. To oznacza, że chcąc ograniczać zadłużenie, rząd powinien szukać oszczędności i racjonalizować wydatki.

W sytuacji dużego zadłużenia lub wysokiego poziomu deficytu państwa rząd może podejmować przede wszystkim trzy rodzaje działań: po pierwsze, zmniejszać wydatki, po drugie, obniżać dochody, a po trzecie, podejmować oba działania. Jakie rozwiązanie byłoby najbardziej korzystne w Polsce, oczywiście zakładając, że rząd musi coś zrobić?

Wzrost dochodów iluzoryczny

Marcin Będzieszak z Katedry Finansów Uniwersytetu Szczecińskiego zwraca uwagę, że w uzasadnieniu do projektu ustawy budżetowej na rok 2010 dochody podatkowe, najistotniejsze dla budżetu państwa, planowane były przy założeniu zwiększenia tempa ich wzrostu.

– Oznacza to, że poszukiwanie sposobu zmniejszenia deficytu budżetowego poprzez zwiększenie planowanych dochodów byłoby działaniem iluzorycznym. Ponadto zasadnicze zwiększenie dochodów podatkowych musiałoby nastąpić poprzez zmianę stawek podatkowych, gdyż z pewnością zwiększanie skuteczności ścigania podatków doprowadzi do zwiększenia wpływów, lecz nie takiego, by zasadniczo ograniczyć deficyt – mówi Marcin Będzieszak. Ekspert dodaje, że stosunkowo najłatwiejsza byłaby zmiana stawek podatku akcyzowego, lecz w obecnej sytuacji jedną z ostatnich pożądanych rzeczy jest wzrost cen określonych grup produktów i ewentualne ograniczenie popytu na te produkty. W opinii Marcina Będzieszaka zwiększanie podatków, w jakiej formie by nie występowało, jest jedynie doraźnym działaniem, które może mieć pozytywny wymiar budżetowy w roku najbliższym, lecz oddziaływanie na kolejne lata może okazać się negatywne.

Reklama

Z kolei zdaniem prof. Witolda Orłowskiego, głównego doradcy ekonomicznego w PricewaterhouseCoopers, istnieje powszechna zgoda co do tego, że podnoszenie podatków byłoby rozwiązaniem niekorzystnym. Większe wpływy podatkowe można osiągnąć bowiem również w inny sposób. Przykładowo – wskazuje ekspert – nie można wykluczyć, że zmiana konstrukcji podatków na bardziej przyjazną doprowadziłaby do zwiększenia wpływów budżetowych bez zwiększania stawek. Ponadto, gdyby podatki były niższe, to bezpodstawny stałby się również argument, że podatki są za wysokie i ludzie nie mają z czego zapłacić.

– W przypadku obniżenia podatków mógłbym z czystym sumieniem powiedzieć, że należy również skuteczniej ściągać podatki. A zatem jest pewien niewielki zakres działań, które mogłyby przynieść dodatkowe wpływy – mówi Witold Orłowski.

Efekty racjonalizacji wydatków

Zdaniem ekspertów rząd ma większe możliwości działania po stronie wydatkowej budżetu. Orłowski twierdzi jednak, że niekoniecznie chodzi o cięcia.

– W sytuacji wzrostu gospodarczego wystarczy bowiem spowodować, aby wydatki rosły wolniej od produkcji. Nie trzeba ich wtedy obniżać – mówi ekonomista PwC. Jego zdaniem należy więc znaleźć obszary, na które państwo może wydawać mniej, oraz zadania, na które przeznaczenie mniejszej ilości środków nie spowoduje obniżenia ich jakości.

– Oczywiście najwięcej takich obszarów można znaleźć w systemie zabezpieczenia społecznego, co nie oznacza, że należy zabierać najbardziej potrzebującym – mówi Witold Orłowski. Należy jednak przyjrzeć się tym wydatkom na zabezpieczenie społeczne, które trafiają do zamożnych gospodarstw domowych. Witold Orłowski zwraca przykładowo uwagę na becikowe, z którego korzystają zarówno bezrobotni, jak i milionerzy. Jego zdaniem takie rozwiązanie jest absurdalne, a pomoc społeczna powinna być udzielana osobom uzyskującym dochody poniżej określonego progu.

– Nie widzę powodów, aby wspierać z finansów państwa osoby zamożne. Problem polega więc nie tylko na tym, jak oszczędzać, ale również jakie wprowadzić mechanizmy, aby środki, którymi budżet dysponuje, były wydawane lepiej – stwierdza nasz rozmówca.

Marcin Będzieszak wskazuje natomiast, że również w części wydatkowej rząd natrafia na ograniczenia.

– Zasadnicza część wydatków zaplanowanych w budżecie państwa to wydatki prawnie zdeterminowane, których regulować zasadniczo nie można – mówi ekspert. Oszczędności należałoby poszukiwać w ustawach regulujących wysokość tychże wydatków, ale – jak ocenia Marcin Będzieszak – to wymaga dłuższej perspektywy czasowej niż czas dostępny na uchwalenie ustawy budżetowej.