WIG20 próbował kopiować zachodnie zmiany, ale po kilku godzinach rozpoczęła się standardowa stagnacja i wyczekiwanie na rozpoczęcie amerykańskiej sesji. Zupełnie bez znaczenia rynkowego były dane o krajowym rocznym wzroście średniego wynagrodzenia o 2,3 proc. oraz spadku zatrudnienia o 2,2 proc. Nie były to porażające informacje, bo prawie zgodnie z oczekiwaniami, ale pokazują one wyraźnie, że popyt wewnętrzny w najbliższych miesiącach będzie słabł. W końcu zatrudnienie się zmniejsza, a płace przy inflacji rzędu 3,3 proc. realnie spadają.

Popołudniu krajowej stagnacji nie przerwały również dane z USA. Mimo spadku ilości wniosków o kredyt hipoteczny oraz wzrostu rocznej inflacji konsumenckiej (CPI) do 1,8 proc. nie reagowały. Dane osłabiły jednak dolara, a to czynnik, który pomaga giełdowym wzrostom, zatem w końcówce widzieliśmy jeszcze ponownie atak WIG20 na dzienne szczyty. Nie udało się ich utrzymać, bo fiksing sprowadził optymistów na ziemię, a główny indeks obniżył loty i zakończył na kosmetycznym 0,3 proc. wzroście.

Ani roczny Komunikat FOMC o pozostawieniu stóp procentowych bez zmian, ani amerykańska sesja zakończona neutralnie nie dają na dziś żadnego impulsu. Nie oznacza to jednak, że giełdy będą spokojnie oczekiwać piątku i wygasania kontraktów terminowych. W nocy kurs EUR/USD zanurkował i spadł aż o 1 proc.. W skali tygodnia zmiana sięga już prawie 5 proc. Takie zachowanie będzie miało rynki i powinno przełożyć się na spadki. Dodatkowo dynamikę zmian będzie zwiększać rolowanie pozycji kontraktowych. Negatywny scenariusz będzie mógł odwrócić dopiero po koniec europejskiego handlu indeks Fed z Filadelfii. Oczekuje się, że pozostanie na poziomie sprzed miesiąca, ale uwzględniając ostatni zaskakujący spadek indeksu NY Empire State dziś również trzeba liczyć się z możliwością odczytu niższego od oczekiwań.