Denerwujące jest już chociażby to, że ktoś kiedyś uznał, że skoro na karcie pamięci w aparacie fotograficznym można zapisać kopię jego dzieła (potencjalnie i teoretycznie), to muszę mu za tę potencjalną możliwość płacić, nawet gdybym nośnik ten wykorzystywał wyłącznie do utrwalania wygłupów rodziny i z niczyich praw autorskich, poza swoimi własnymi, nigdy nie korzystał. A na opłatach na rzecz instytucji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lista opłat się nie kończy. Przeciwnie. Lista ta nadal się wydłuża. Teraz miałaby dojść do niej opłata na rzecz Narodowego Instytutu Audiowizualnego.
Cały komentarz na www.dziennik.pl
Reklama