Od dawna sektor ciepłowniczy postuluje zmiany w systemie jego regulacji. Czy coś się dzieje w tej sprawie?
JACEK SZYMCZAK
Te zmiany są niezbędne. Obecnie trwają prace nad nowelizacją ustawy – Prawo energetyczne. Pozytywnym elementem tej nowelizacji jest to, że dzięki idei benchmarkingu być może uda się wprowadzić rozwiązania poprawiające efektywność wytwarzania ciepła w kogeneracji. Jeżeli to uregulowanie parlament by zaakceptował, to mielibyśmy pierwszy krok w zakresie promocji efektywnego wytwarzania energii i ciepła w skojarzeniu.

>>> Czytaj też: Fiński koncern chce inwestować w polską energetykę

Reklama
Zakładam, że po zakończeniu tej nowelizacji przystąpimy do zmian modelu regulacji w całym ciepłownictwie – wytwarzaniu w ciepłowniach oraz w przesyle.
Jak powinna wyglądać zmiana zasad regulacji całego sektora ciepłowniczego?
Istnieją dwie ścieżki: pierwszą z nich jest kolejna szybka nowelizacja prawa energetycznego w zakresie szeroko rozumianego rynku ciepła. Jest to droga szybsza, lecz wycinkowa z punktu widzenia całej energetyki. Inną możliwością jest niezwłoczne przystąpienie do prac nad nową ustawą – Prawo energetyczne, gdzie w ramach jednego aktu prawnego będzie wyraźny podział na trzy sektory: elektroenergetykę, gazownictwo i ciepłownictwo. W ramach części ciepłowniczej można by jako element rynku ciepła wprowadzić zmianę modelu regulacji.
To byłby zupełnie nowy akt prawny, inaczej skonstruowany. Takie rozwiązanie docelowo jest niezbędne. Bez wyraźnego rozdzielenia podsektorów nie da się znaleźć uniwersalnych rozwiązań dla elektroenergetyki i ciepłownictwa. Problem polega na czasie. Ciepłownictwo wymaga szybkich zmian modelu regulacji, tylko ta zmiana umożliwi lub ułatwi konieczne inwestycje w sektorze.



Jakie korzyści firmy ciepłownicze odniosą na zmianie zasad regulacji?
Zmiana modelu regulacji musi być rozpatrywana nie z punktu widzenia interesu przedsiębiorstwa ciepłowniczego, ale głównie z punktu widzenia wymogów, jakie nakłada na Polskę pakiet energetyczno-klimatyczny Unii Europejskiej. Od roku 2013 zaczną obowiązywać nowe zasady rynku handlu emisjami CO2, od roku 2016, być może z niewielkim przesunięciem, wejdą ostrzejsze normy emisyjne na pozostałe gazy cieplarniane. To oznacza, że bez niezbędnych inwestycji w ciepłowniach i elektrociepłowniach trudno będzie mówić o tym, że te cele wypełnimy. Efekt dla końcowego odbiorcy może być taki, że cena ciepła drastycznie wzrośnie. Zmiany modelu regulacji trzeba rozpatrywać w kontekście procesów inwestycyjnych, jakie najpóźniej trzeba zacząć w roku 2011, tak aby od strony technologicznej przygotować się do wypełniania ostrych norm emisyjnych.
Czy w obecnych warunkach prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE) może przy taryfowaniu wziąć pod uwagę postulaty firm ciepłowniczych?
Prezes URE w aktualnym stanie prawnym nie może, nawet jeśliby chciał, wziąć pod uwagę naszych postulatów. To wymaga zmian ustawowych. W ustawie – Prawo energetyczne i rozporządzeniach wykonawczych funkcjonuje model kosztowy, który nawet prezes URE uważa za przestarzały, ponieważ wpływa niekorzystnie na sektor. Dane URE wskazują, że w 2008 roku rentowność całego sektora ciepłowniczego była na poziomie minus 1,1 proc., a w wskaźnik dekapitalizacji całego majątku rośnie i osiągnął poziom już pawie 60 proc. Sam URE daje argumenty do tego, aby jak najszybciej zmienić model regulacji.

>>> Czytaj też: Polskie ciepłownie poradzą sobie z wymogami ekologicznymi



Czy w obecnych warunkach firmy ciepłownicze mogą pozwolić sobie na znaczące inwestycje?
Dane URE pokazują, że w roku 2008 wartość inwestycji w wartościach bezwzględnych była wyższa niż w latach poprzednich. Wartość inwestycji trzeba jednak przyłożyć do potrzeb wynikających ze stopnia dekapitalizacji i ze zmian dotyczących organizacji źródeł i zmian technologii. Poziom inwestycji powinien być kilkukrotnie wyższy od obecnego.
Firmy nie mają własnych środków na inwestycje?
Teoretycznie otwiera się możliwość aplikowania o środki unijne, wtedy mamy dwie możliwości: albo korzystać z regionalnych programów operacyjnych, opracowywanych w strategiach poszczególnych marszałków, albo z programu Infrastruktura i Środowisko na terenie całej Polski. Jest tylko granica określająca wartość inwestycji: przy inwestycjach o wartości poniżej 20 mln korzysta się z regionalnych programów, a powyżej 20 mln z programu Infrastruktura i Środowisko. W praktyce w obu przypadkach przedsiębiorstwa ciepłownicze nie mogą składać wniosków. W przypadku programu Infrastruktura i Środowisko brakuje stosownego rozporządzenia ministra gospodarki, a w przypadku regionalnych programów operacyjnych brakuje rozporządzenia ministra rozwoju regionalnego, które rozstrzyga kwestie pomocy publicznej. Znów pojawia się bariera administracyjna uniemożliwiająca aplikowanie o środki unijne. W wielu przypadkach, gdy mówimy o przedsiębiorstwach komunalnych, przy ważnych inwestycjach tworzy się montaże finansowe: angażuje się środki własne i unijne, pozyskiwane na rynku finansowym, aby te środki uzyskać, często potrzebne jest poręczenie właściciela, a właścicielem dla firm komunalnych są gminy. Poręczenie kredytu z punktu widzenia budżetu gminy jest kolejnym zobowiązaniem. Może być więc taka sytuacja, że jeśli rozporządzania nie ukazały się do tej pory i nie ukażą się w najbliższej przyszłości, to gminy nie będą mogły uwzględnić zobowiązań w swoich budżetach. Sytuacja staje się więc poważna. Segment zmian na poziomie legislacyjnym nie nadąża za potrzebami rynku.
Jacek Szymczak
prezes zarządu Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie