Jego zdaniem na platformy dark-pool, zarządzane przez duże banki, przypada jedynie 1,25 proc. europejskich transakcji giełdowych.

Giełdy krytykują

Dla zaangażowanych w ten proceder banków to dobra wiadomość w kontekście sporu toczonego z europejskimi giełdami. Atakują one bankowe dark-poole – znane również jako „sieci hybrydowe”, twierdząc, że nie tylko stanowią one znaczący element krajobrazu inwestycyjnego, ale działają pod mniejszym nadzorem niż giełdy i „multilateralne organizacje transakcyjne”.
Dark-poole pozwalają na przeprowadzanie dużych transakcji, których cena nie jest ujawniana do czasu zakończenia operacji, w przeciwieństwie do giełd i innych platform, które posiadają publiczne księgi zleceń.
Reklama
Federacja Giełd Europejskich (FESE) przyznaje, że nie zna prawdziwej skali zjawiska bankowych sieci hybrydowych, ponieważ nie jest w stanie uzyskać od banków wiarygodnych danych. Poinformowała jednak Komitet Europejskich Organów Nadzoru (CESR), że „znaczący odsetek” z 40 procent wszystkich transakcji, które odbywają się poza rynkami giełdowymi (OTC), „może być realizowany przez brokerów za pośrednictwem nieuregulowanych i niejasnych sieci hybrydowych”.

Za mało informacji

Sprawę komplikuje sposób, w jaki dealerzy informują o różnych transakcjach typu OTC. Z raportów posttransakcyjnych rzadko wynika, czy operacje przeprowadzono za pośrednictwem sieci hybrydowych czy innych rozwiązań typu OTC.
Judith Hardt, sekretarz generalna FESE, mówi, że organy nadzoru powinny skupić się na rodzaju transakcji dokonywanych w bankowych dark-poolach, a nie tylko na ich wielkości.
– Regulatorzy nie muszą dokładnie wiedzieć, ile pieniędzy przechodzi przez te platformy. Muszą natomiast porozmawiać z bankami na temat rodzaju przeprowadzanych transakcji. Liczy się model biznesowy – twierdzi.
© The Financial Times Limited 2009. All Right Reserved