W zeszłym tygodniu Deutsche Boerse ujawniła plany uruchomienia pan-europejskiej platformy handlowej, zaprojektowanej z myślą o wyprzedzeniu London Stock Exchange już w przyszłym roku.

Natomiast LSE w tym tygodniu przedstawi następny etap swej pan-europejskiej strategii ogłaszając dostawców technologii dla Baikal – nowego instrumentu handlowego dla wielkich zamówień w całym regionie.

Chociaż obie giełdy stosują inne rozwiązania, każda z nich przyswoiła sobie w ciągu ostatnich dwóch lat tą samą ważną lekcję: prawdziwy wysyp mniejszych rywali dowodzi, że jest apetyt do handlu w ramach całej Europy.

To nawet zaskakujące, że wielkim giełdom aż tyle czasu zajęło wyciąganie wniosków. Przecież już w 2007 roku Komisja Europejska zaaprobowała pan-europejski handel akcjami, wydając dyrektywę w sprawie rynku instrumentów finansowych, czyli Mifid.

Reklama

Oznaczała ona zerwanie z monopolem giełd, bo zezwalała na działanie alternatywnych platform dla handlu akcjami i w efekcie pobudziła rywalizację w całym regionie.

Nowi gracze - znani jako multilateral trading facilities (MTFs) – bardzo szybko się zorientowali, że dyrektywa prowadzi do stworzenia zintegrowanego rynku, szybko więc zaprezentowali swoje oferty właśnie na bazie pan-europejskiej.

Tymczasem wielkie giełdy skoncentrowały się na rodzimych rynkach, mając nadzieję, że stawią czoła MTF-s dzięki obniżaniu opłat i unowocześnianiu systemów handlowych. Dzisiaj na MTF-s przypada 20 proc. obrotu największymi akcjami na głównych rynkach Europy, przy czym lwia część przypada na holding Chi-X.

Frank Gerstenschläger, członek zarządu Deutsche Boerse mówi: „ Od MTFs w istocie nauczyliśmy się tego, że istnieje popyt na rynki pan-europejskie. Jestem przekonany, że za następne dwa do pięciu lat przekształcimy się w jeden paneuropejski rynek”.

Kolejną niewygodną prawdą dla Deutsche Boerse i LSE jest fakt, że ich posunięcia są wymuszone przez NYSE Euronext, głównego rywala tej dwójki w Europie. Prowadzi on bowiem cos na kształt paneuropejskiego rynku za pośrednictwem Euronext, który łączy parkiety Paryża, Amsterdamu, Brukseli i Portugalii. W zeszłym miesiącu NSE Euronext wypełnił lukę uruchamiając NYSE Arca Europe, swój własny MTF obejmujący akcje z dalszych 11 krajów.

LSE i Deutsche Boerse dają nurka w oszałamiający gąszcz graczy handlujących akcjami w Europie, wśród których są giełdy, cztery samodzielne MTFs, dwa MTFs należące do giełd oraz tzw. dark pool block trading systems (elektroniczne systemy handlu akcjami, które kojarzą ze sobą sprzedawców i nabywców anonimowo), działające zarówno niezależnie, jak i należące do giełd. Powstaje pytanie, jak wielu spośród tych graczy przetrwa.

Jeśli szukać drogowskazów w USA, to słabsi gracze upadną lub zostaną wchłonięci przez innych w ramach konsolidacji. Proces ten może przyspieszyć, kiedy bessa dobiegnie końca i powróci presja ze strony kosztów.

W takiej sytuacji wielkie giełdy europejskie będą rywalizować z garstką – być może nie więcej niż trzema - stosunkowo mocnych MTFs.

Mająca siedzibę w Kansas alternatywna giełda BATS, czyli MTF na amerykańską modłę, uważa się za trzecią największą giełdę po NYSE Euronext i Nasdaq OMX. To jedyna amerykańska platforma próbująca szczęścia za Atlantykiem. BATS Europe ma 3,36 proc. akcji z FTSE 100 i 2,67 proc. z indeksu DAX – według Fidessa Fragmentation Index. Wydaje się, ze to niewiele. Ale Mark Hemsley, szef BATS w Europie uważa, ze to więcej niż wcześniej zakładano po zaledwie pięciu miesiącach działalności. „Zawsze startujemy z dwuletnim programem, który przewiduje przełom po pewnym czasie. Mamy dostateczne środki finansowe, jestem przekonany, że będziemy działać jeszcze bardzo długo”.

W wyścigu zwycięży nie tylko ten, kto jest najtańszy i najszybszy; kluczowe znaczenie ma bowiem zapewnienie efektywnego pod względem kosztów paneuropejskiego systemu rozliczeniowego. Na obsługę po zamknięciu transakcji przypada bowiem większość kosztów w handlu akcjami.

Szczyt G20 potwierdził, że rządy opowiadają za bardziej powszechnym stosowaniem systemu rozliczeniowego, widząc w tym również swego rodzaju gwarancje zabezpieczające przed przyszłymi kryzysami finansowymi. Izba rozrachunkowa jest usytuowana między obu stronami transakcji i wkracza do akcji, gdy nie wywiązują się one z zobowiązań.

Plan Deutsche Boerse w sprawie rozliczeń europejskich zakłada wykorzystanie jednostek Eurex Clearing nie tylko przy operacjach z europejskimi akcjami, chodzi także o rozliczenie na każdym z narodowych rynków.

LSE planuje wykorzystać w tej dziedzinie zasoby podległej jej Borsa Italiana. Ale użytkownikom zaproponuje wybór między narodowymi rynkami, na których chcieliby dokonać rozliczenia. To strategia zbliżona do życzeń Brukseli, która opowiada się za większym wyborem opcji rozliczeniowych w Europie. MTFs, czyli alternatywne giełdy, wykorzystują mniejsze izby rozrachunkowe ze słabszą praktyką.

Tak późne włączenie się wielkich giełd do kolejnego etapu europejskiej rywalizacji wciąż budzi zdziwienie. „Nie mogę zrozumieć dlaczego narodowe giełdy tak długo były bezczynne” – mówi Mark Hemsley.

Tłum. T.B.