Kończący się właśnie rok dla branży funduszy inwestycyjnych był czasem lizania ran i robienia porządków.

Po załamaniu rynku z roku 2008, w którym aktywa zarządzane przez fundusze stopniały o 60 mld zł, w tym roku sytuacja uległa poprawie i – licząc na koniec listopada – wzrosły one o 16,4 mld zł. Ciekawiej wypada jednak porównanie salda wpłat i umorzeń, dokonywanych przez klientów. Otóż w 2008 roku było ono ujemne i sięgnęło niemal 28,9 mld zł. Po 11 miesiącach bieżącego roku rewelacji pod tym względem może i nie ma, ale przynajmniej jest plus – 1,7 mld zł. Rzuca się w oczy, że za tegoroczny przyrost aktywów funduszy w 90 proc. odpowiada wzrost wartości lokat funduszy. To oczywiście efekt hossy, która trwa już od połowy lutego.

>>> Czytaj też: Jak wybrać portfel akcji na 2010 rok

W skali 11 miesięcy średnia miesięczna wartość aktywów funduszy wyniosła 79,3 mld zł. W porównywalnym okresie roku ubiegłego było to 95,7 mld zł, a jeszcze rok wcześniej 129,3 mld zł. Ponieważ, historycznie rzecz biorąc, zyski netto towarzystw funduszy inwestycyjnych w ok. 90 proc. są zasługą opłaty z tytułu wynagrodzenia za zarządzanie (opłaty dystrybucyjne przy nabywaniu jednostek trafiają przeważnie do dystrybutorów), tak znaczny ubytek aktywów mocno nadszarpnął finanse powierników. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego, w pierwszym półroczu 2009 wynik finansowy netto TFI wyniósł 170,7 mln zł i był niższy o ponad 56 proc. niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Dramatu chyba jednak nie ma, bo w dalszym ciągu większość towarzystw przynosi zyski – 27 z nich zarobiło łącznie 179,2 mln zł, zaś 15 odnotowało straty o łącznej wartości 8,5 mln zł. Można przypuszczać, że na skutek poprawy koniunktury giełdowej, a także (w mniejszym stopniu) dodatniego salda wpłat i umorzeń, w drugim półroczu wyniki powinny ulec poprawie, a może nawet będą lepsze niż w drugiej połowie zeszłego roku.

>>> Czytaj też: Fundusze: ostatnie w bessie, najlepsze w hossie

Reklama



Spadek koniunktury w branży zawsze jest okresem wykorzystywanym do poczynienia pewnym oszczędności czy porządków. Nie inaczej było też w przypadku rynku funduszy. Z polskiego rynku wycofał się skandynawski SEB, sprzedając istniejące od kilkunastu lat SEB TFI. Kupcem zostało jedno z mniejszych towarzystw – Opera TFI. Fundusze SEB zmieniły przy tym nazwę na Novo. W ramach restrukturyzacji portfela funduszy, Opera zdecydowała się m.in. na likwidację funduszu Novo SFIO i wszystkich sześciu skupionych pod nim subfunduszy. Decyzje o likwidacji poszczególnych funduszy podejmowały też w tym roku DWS Polska TFI, Millennium TFI czy Union Investment TFI.

>>> Czytaj też: Rynek funduszy wysokiego ryzyka radzi sobie najlepiej od 10 lat

Wyraźnie zarysował się również trend na łączenie funduszy. Tu liderem jest Millennium TFI, które takie operacje postanowiło przeprowadzić na 14 funduszach, z których powstanie siedem. Także DWS Polska TFI, Union Investment TFI oraz Pioneer Pekao TFI postąpiły podobne, choć w zdecydowanie mniejszym zakresie.

Funduszy jednak nie tylko ubywało, obecnie jest ich wręcz więcej (ponad 540) niż w końcówce ubiegłego roku, kiedy naliczyliśmy ich blisko 490 (fundusze otwarte, w tym subfundusze, oraz zamknięte). Powstawały też nowe TFI (m.in. Penton TFI, TFI Status, Ostoja TFI, AgioFunds TFI), choć – jeśli już uruchomiły fundusze – to takie przeznaczone dla zamożniejszych klientów, dysponujących kapitałem rzędu co najmniej kilkudziesięciu tysięcy złotych.

>>> Czytaj też: W co najlepiej inwestować w 2010 roku?

Kierowanie uwagi w stronę tego segmentu rynku to zresztą kolejne zjawisko, o którym nie można nie wspomnieć, omawiając mijający rok. Pojawiło się bowiem kilka produktów, najczęściej w postaci funduszy zamkniętych, w których minimalna wartość inwestycji w przypadku osób fizycznych została ustalono na poziomie kilkuset tysięcy złotych. Są to m.in. KBC Poland Jumper 1 FIZ (min. 250 tys. zł), Legg Mason Akcji Skoncentrowany FIZ (min. 50 tys. zł), Ipopema Total FIZ (min. 300 tys. zł), Allianz Platinium FIZ (min. 250 tys. zł), UniTotal Trend SFIO (min. 40 tys. euro), MCI Gandalf Aktywnej Alokacji (min. 40 tys. euro). Szefowie TFI, podejmując teraz decyzje wejścia w nowy segment rynku, próbują bardziej zdywersyfikować źródła przychodów. W przyszłości, przy kolejnej fali umorzeń, która prędzej czy później z pewnością się pojawi, obecność w portfelu produktowym funduszy zamkniętych podziała stabilizująco na poziom aktywów, ponieważ nie są one aż tak uzależnione od koniunktury, bo ich klienci to w przeważającej części osoby z bogatszym doświadczeniem inwestycyjnym, odporniejszymi na jej krótkookresowe wahania.

>>> Czytaj też: Tylko 5 proc. Polaków lokuje pieniądze w funduszach inwestycyjnych



Próbując zwiększyć atrakcyjność swoich produktów, część TFI decydowała się na obniżki kosztów ponoszonych przez klientów. Trzeba zauważyć, że czyniły to nie tylko w odniesieniu do opłat dystrybucyjnych, bo akcje tego typu np. pod postaciami promocji przeprowadzane były przecież i wcześniej, ale także w przypadku opłaty za zarządzanie. Zdecydowały się na to m.in. KBC TFI, Superfund TFI, Legg Mason TFI, DWS Polska TFI, Millennium TFI, Pioneer Pekao TFI. Wynagrodzenie za zarządzanie jest w Polsce stosunkowo wysokie, przeciętnie nawet dwukrotnie wyższe niż u zachodnich odpowiedników, dlatego zjawisko można określić równaniem do normalności.

>>> Czytaj też: TFI stawiają na produkty przynoszące stałe zyski

Wydarzeniem bez precedensu w ponad siedemnastoletniej historii polskiego rynku funduszy inwestycyjnych, było zawieszenie możliwości nabywania i umarzania jednostek uczestnictwa przez trzy fundusze, wszystkie zarządzane przez DWS Polska TFI: DWS Dłużnych Papierów Wartościowych, DWS Płynna Lokata i DWS Płynna Lokata Plus. Towarzystwo miało problem z wyceną niektórych składników portfeli tych produktów. Już po kilku dniach wszystko wróciło do normalności, jednak skorygowana została również wycena jednostek uczestnictwa, i to w dół, nawet o kilkanaście procent, co zwłaszcza w przypadku funduszy, zaliczanych do kategorii bezpiecznych, miało prawo mocno podkopać zaufanie inwestorów, którzy w krótkim czasie wycofali z tych funduszy kilkadziesiąt milionów złotych. Co gorsza, nieprawidłowości w wycenie dotyczą okresu kilku miesięcy. Najprawdopodobniej w związku z tym wydarzeniem nastąpiła zmiana na stanowisku prezesa DWS Polska TFI. Należy dodać, że towarzystwo z własnych środków zrekompensowało inwestorom ewentualne straty wynikłe na skutek błędnej wyceny.